poniedziałek, 31 grudnia 2012

Szczęśliwego Nowego Roku!!!



Niech nadchodzący rok będzie dla Was szczęśliwy. Oby dopisywało Wam zdrowie, bo gdy go brakuje, zwyczajnie brakuje też sił, by działać i po prostu żyć. Życzę Wam wszystkim, by szerokim łukiem omijały Was wszelkie trudności, a jeśli już nadejdą, by nie brakowało Wam sił do ich pokonania. Niech ten nadchodzący rok spełni choć część Waszych nadziei, planów i marzeń.

I moich także, choć przyznam szczerze, że ja się boję tego nowego roku. Może dlatego, że stanowi dla mnie nierozwikłaną jeszcze zagadkę? Sobie życzę jeszcze sił do walki oraz wytrwałości, by nigdy już mi ich nie zabrakło. A na koniec najważniejszego - miłości, gdyż to ona nadaje sens życiu.

*

Chciałabym podziękować wszystkim Gwiazdkom, Gwiazdorom, Aniołkom i Mikołajom za prezenty i kartki świąteczne. Miło jest mieć świadomość, że ktoś o mnie pamięta, a ja na chwilę znów mogę poczuć się dzieckiem. Bardzo dziękuję Karolci, Ani i Przemkowi, Jazz, Ani Drugiej, Madzi oraz innym osobom, które chcą pozostać anonimowe.
DZIĘKUJĘ.

sobota, 22 grudnia 2012

Wesołych Świąt!!!




Wszystkim Czytelnikom mojego bloga chciałabym życzyć zdrowych, radosnych, spokojnych, spędzonych w atmosferze miłości i nadziei na lepsze jutro Świąt Bożego Narodzenia. Niech ten świąteczny czas stanie się dla Was spełnieniem marzeń.

Sobie zaś życzę, by nigdy nie opuściły mnie wiara w to, że nawet z pozoru niemożliwe marzenia mogą się ziścić, nadzieja na to, że może być lepiej oraz siły do walki o siebie samą. Chciałabym też, by w moim życiu pojawiali się życzliwi ludzie, dzięki którym będzie ono pełniejsze i bardziej wartościowe.

*

U mnie w domu już przedwczoraj pachniało piernikiem. Dzisiaj zaś przywędrowała do mnie namiastka lasu w postaci żywego, zielonego świerczka. Jutro będę go przystrajać wspólnie z Mamą.

wtorek, 18 grudnia 2012

Rachel Hore - "Pod nocnym niebem"



Powieść "Pod nocnym niebem", autorstwa Rachel Hore, przedstawia historię Jude, pracownicy domu aukcyjnego Beecham's, która przypadkowo dostaje intratne zlecenie wyceny przedmiotów, należących do Anthony'ego Wickhama, astronoma żyjącego w XVIII stuleciu.

W celu obejrzenia kolekcji kobieta przyjeżdża do Starborough Hall w Hrabstwie Norfolk, gdzie poznaje historię wspomnianego już Anthony'ego Wickhama oraz jego adoptowanej córki o imieniu Esther. Oboje, zarówno ojciec, jak i córka, dziewczyna zaledwie piętnastoletnia, znacząco wyprzedzali epokę, w jakiej przyszło im żyć. Zaznajamiając się z zapiskami Esther, Jude zaczyna odnosić wrażenie, że coś równie nieuchwytnego jak sen, łączy je obie.

"Pod nocnym niebem" ma w sobie wszystkie te elementy, które według mnie powinny składać się na dobrą powieść, gdyż jest w niej i historia, skomplikowane koligacje oraz stosunki rodzinne, "doprawione" szczyptą romansu, a wreszcie motyw snów przekazywanych z pokolenia na pokolenie, snów z przeszłości, mających jakiś związek z tym wszystkim, co staje się udziałem głównej bohaterki w teraźniejszości.

Mimo dobrze skonstruowanej fabuły oraz nieuchwytnej tajemnicy, która w pewien sposób nakazuje czytelnikowi, by odwracał kolejne stronice powieści, jej czytanie zwyczajnie mnie nużyło, o czym niech świadczy chociażby fakt, że nim skończyłam przygodę z tą lekturą, minęło ponad pół roku. Nie wiem z czego to wynikało. Czy z tego, że akcja powieści toczyła się zbyt wolno, a jej treść można by było nieco bardziej uściślić? Czy może wpływ na to miał specyficzny, osiemnastowieczny język, którym napisano spory jej fragment?

Zazwyczaj nie wracam do książek, których czytanie mnie męczy, odkładam je na półkę i już do nich nie wracam. Z tą pozycją było jednak zupełnie inaczej, ponieważ po przeczytaniu jakiegoś jej fragmentu, porzucałam ją na rzecz jakiejś innej lektury, która wzbudziła moje zainteresowanie, po czym po jakimś czasie, krótszym bądź dłuższym, ponownie zaczynałam czytać ją w miejscu, na którym uprzednio tę czynność przerwałam. To chęć rozwikłania tajemnicy Jude i Esther motywowała mnie do tego, by czytać dalej.

Książka Rachel Hore ma w sobie naprawdę duży potencjał, jednak mam wrażenie, iż autorka do końca go nie wykorzystała. Myślę, że gdyby akcja toczyła się nieco dynamiczniej, powieść sporo by na tym zyskała, stając się znacznie ciekawszą i prostszą w odbiorze.

wtorek, 11 grudnia 2012

Przekroczyłam progi "Wiśniowego Dworku"...



Na jednym biegunie, tuż przy litewskiej granicy Wiśniowy Dworek, magiczne miejsce zamieszkiwane przez uroczą Danusię Wrzesień, kobietę o dobrym i szlachetnym sercu. Na drugim pełna hałasu i smrodu spalin Warszawa, gdzie Danka Lucińska, przebojowa bizneswoman czuje się jak ryba w wodzie.

Danusia i Danka, zamieszkując dwa odległe zakątki Polski nie wiedzą, że przewrotny los szykuje dla nich niespodziankę, która spowoduje, że ich uporządkowane dotąd życie obróci się o sto osiemdziesiąt stopni. Obie są na swój sposób szczęśliwe i nie są w stanie wyobrazić sobie innego scenariusza na własną egzystencję, aż do momentu, w którym ich kręte ścieżki skrzyżują się z losami tajemniczego mężczyzny.Kim jest ten człowiek "o stu twarzach", co nim kieruje? Jaką zaskakującą tajemnicę kryje w zanadrzu?

"Wiśniowy Dworek" to powieść, podobnie jak "Lato w Jagódce", osadzona w konwencji baśniowej. Jej akcja toczy się w pięknych miejscach, zarówno w Polsce, jak i poza jej granicami.

Najnowsze dzieło Katarzyny Michalak ma czytelnikom do zaoferowania wszystko to, dzięki czemu jej książki stały się tak popularne: gonitwę za marzeniami, piękne kobiety, którym towarzyszą równie piękni mężczyźni oraz zaskakujące zwroty akcji, "okraszone" dobrym wątkiem sensacyjnym. Otwarte zakończenie sugeruje dalszą część powieści i kolejne spotkanie z bohaterami, których bardzo polubiłam.

Niezwykle lekkie pióro, jakim posługuje się Autorka powoduje, że książki się nie czyta, a wręcz pochłania. Jest to idealna lektura dla wielbicieli jej twórczości. Była ona taka również i dla mnie, choć ja spodziewałam się czegoś zupełnie innego, wciąż mając w pamięci fragment o klątwie sprzed lat, wodnisze i niepełnosprawnym chłopaku, zamieszczony na blogu Pani Kasi, który miał stanowić kanwę tej właśnie powieści. Mimo tego, że książka była zupełnie inna od tej przeze mnie oczekiwanej, nie zawiodłam się, gdyż bardzo mi się ona podobała.

Mam jednak cichuteńką nadzieję, że i o tej wspomnianej wyżej klątwie dane mi będzie przeczytać w którejś z  kolejnych powieści, jakie wyjdą spod pióra Pani Kasi.

piątek, 7 grudnia 2012

Nie mam czasu...

Nie mam czasu na spędzanie długich godzin przed komputerem w celach rozrywkowych.

Nie mam czasu na czytanie Waszych notek i zostawianie komentarzy pod nimi.

Nie mam czasu na długie rozmowy z przyjaciółmi przez gg.

Nie mam czasu odpisywać na maile, za co bardzo przepraszam.

Nie mam czasu odpoczywać, bywa tak, że zasypiam w nocy z buzią na klawiaturze.

Nie mam czasu na czytanie "Wiśniowego Dworku", który dostałam od Świętego Mikołaja.

Nie mam czasu na robienie tysiąca innych, ulubionych przeze mnie rzeczy.

Jedyne, na co czas musi znaleźć się ZAWSZE I WSZĘDZIE to codzienna rehabilitacja, czy to z pomocą Mamy, czy Pana Rafała. Wykradam więc cenne minuty, które przybliżają mnie do samodzielności. Moje chore nóżki są coraz silniejsze, luźniejsze i sprawniejsze, co pozwala mi pokonywać o kulach coraz dłuższe dystanse bez odpoczynku. :-))))))))))))))))

Nie mam czasu na pisanie bloga i stworzenie postu podsumowującego pierwszą rocznicę jego powstania. Mogę Wam jednak podziękować za to, że ze mną jesteście. Dziękuję Wam więc.
Mam nadzieję, że wybaczycie mi ten chwilowy niedoczas.

Czekajcie na mnie, ja wrócę!!!!!!!! ;-))))))))))))))))))))))

P.S. To bardzo fajne uczucie "nie mieć czasu", wiecie?