czwartek, 13 września 2012

"Krok do szczęścia"



Słońce zaklęte w pomarańczowym cieple sweterka. Dłonie obejmujące przezroczystą szklankę z miodowym, zapewne ciepłym, płynem. Powieki półprzymknięte, usta drgające w półuśmiechu do zapomnianych niezapomnianych wspomnień. Z okładki "Kroku do szczęścia" Anny Ficner - Ogonowskiej "spoziera" na mnie Hania.

Wydaje się, że jest szczęśliwa, tak jak powinna być młoda dziewczyna. Wydaje się też, że w jej duszy zaczyna gościć utracony przed dwoma laty spokój. Jednak to tylko pozory, ponieważ Hania obawia się nadchodzącego ślubu Dominiki. Boi się, że tego dnia nie poradzi sobie z napływającymi do niej scenami szczęścia, przeplatanymi czarną plamą tragedii. Aby nie robić przykrości siostrze, spycha je na dno świadomości, starając cieszyć się nadchodzącymi dniami.

Tylko Mikołaj wyczuwa jej prawdziwy nastrój. Jest przy niej zawsze, jeśli nie ciałem, to chociaż myślami. Jest jak opoka, na której dziewczyna zawsze może się oprzeć...

Jednak opoka też może się zachwiać. Bo choć Mikołaj myślał, że droga do serca Hani jest już krótka, to się mylił. Musi się bowiem zmierzyć ze wspomnieniami o Tamtym, jak go sam w myślach nazywa. Nigdy nie wie, czy Hania uśmiecha się do niego, czy do wspomnień, związanych z Pierwszym Mikołajem.

Zawsze gdy się wydaje, że Hania i Pan Spóźniony pokonali dystans, który ich od siebie dzieli, wydarza się jakaś sytuacja, pogłębiająca tę odległość. Jest nią albo zawodowy wyjazd Mikołaja do Egiptu, albo przeszłość wiążąca się z osobą ojca Hani.

Bo na idealnym obrazie jej rodziny, zachowanym w fakturze czarno - białych fotografii, i tych kolorowych, w których drgają sceny ze ślubu Hani i Mikołaja Pierwszego, pojawia się rysa, która sprawia, że młoda kobieta musi zweryfikować część wspomnień o ojcu, chowanych w sercu.

Kiedy czytałam "Krok do szczęścia" przed moimi pojawiały się kolorowe obrazy. Granat wełnianych splotów szalika. Przypominający piłkę, powiększający się brzuch Dominiki. Kanapki z szynką, jajkiem, pomidorem i szczypiorkiem, przygotowywane przez panią Barbarę dla Mikołaja. To łosoś pieczony w folii na obiad w Wielki Piątek, której szelest przeplata zadziorny głos Zuzy i spokojny szept Uli, spędzających świąteczne dni wraz z całą rodziną w warszawskim domu Hani. To biel sukienki, szum spływającej Niagary i szare spojrzenie Mikołaja Pierwszego. To wreszcie gołębiowłosa pani Irenka, która podczas kiszenia ogórków jakby od niechcenia objaśnia Hani życiowe zawiłości.

"Krok do szczęścia" to zwykła w swej niezwykłości książka. O mijającej powoli codzienności, składającej się z małych chwil, których ludzie nie mają nawet szansy dostrzec, bo wciąż dokądś pędzą. To książka o czekaniu, kradzionych dniom chwilach, pocałunkach i silnych ramionach Mikołaja Drugiego.

To opowieść, w której przeszłość przeplata się z obecną teraźniejszością i nadchodzącą dopiero przyszłością. Jest w niej miejsce i na cierpienie, i na radość także. Na garść mądrości płynących prosto z przepełnionego dobrocią serca pani Irenki. Na wybaczenie innym ich ludzkich słabości. I wreszcie na Nadzieję, płynącą z przekonania, że Prawdziwa Miłość może zawitać do nas w każdej chwili, a bolesna przeszłość, mimo iż nie zostanie nigdy zapomniana, to złagodnieje, przykryta  szczęściem rodzącym się w obecnym dziś...

16 komentarzy:

  1. piękna, barwna recenzja :) aż się chce złapać za ksiązkę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Kiedyś Ci pożyczę, jeśli zechcesz.

      Usuń
  2. Właśnie czytam pierwszą część i jeśli tylko mi się spodoba sięgnę i po tę ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam... piękna książka:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow, nie wiedziałam, że już wyszła :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamo_Zochulka, jak będziesz miała okazję, to pędź do księgarni po drugą część. :-)

      Usuń
  5. decydowanie druga część lepsza od pierwszej bo Alibi mnie nudziło przez pierwszą połowę. Za to drugą połknęłam z przyjemnością :) Czekam na trzecią...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Vivi22, mnie się podobały obie części. "Alibi" wręcz mnie zachwyciło i powiem Ci, że była to jedna z nielicznych lektur, przy których płakałam. Pani Anna Ficner - Ogonowska posiada niezaprzeczalny talent.
      Ja również czekam na trzecią część.
      Pozdrawiam Cię serdecznie.

      Usuń
  6. Mam nadzieje , że już wkrótce ta książka wpadnie w moje łapki! Nie mogę się doczekać kiedy poznam dalsze losy Hani , Dominiki , Mikołaja i reszty. I chociaż nie przeczytałam jeszcze drugiej części to już czekam na kolejne! Uwielbiam styl p.Ficner - Ogonowskiej :) Mam nadzieję , że na dwóch częściach Alibi się nie skończy :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panno - Cotto, mnie też odpowiada styl Autorki, chociaż momentami miałam wrażenie, że książka jest nieco "wymuszona". Brało się ono stąd, że momentami ciężko mi się tę powieść czytało.
      Również Cię pozdrawiam.

      Usuń
  7. Cudowna i jeszcze raz cudowna! Od "Alibi na szczęście" wprost nie mogłam się oderwać :) Z utęsknieniem czekam na drugą część, którą, mam nadzieję, będę mogła przeczytać w najbliższym czasie.
    Czy są jakieś informacje na temat trzeciej części?
    Wspaniała recenzja. Pozdrawiam serdecznie i oczywiście dodaję do obserwowanych :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Izabelo, nic nie wiem na temat trzeciej części o losach Hani i Mikołaja. Jakiś czas temu oglądałam na youtube wywiad z autorką, w którym mówiła, że może ją napisze.

      Usuń
  8. Nie czytałam pierwszej części,ale to wcale nie przeszkodziło mi cieszyć się z możliwości obcowania z tą książką.Polecam

    http://czytamtocodobre.blox.pl/2013/07/Krok-do-szczescia-Anna-Ficner-Ogonowska.html

    OdpowiedzUsuń