piątek, 27 września 2013

Lenka

Pod koniec sierpnia znowu odwiedziła mnie Lenka, wraz ze swoimi rodzicami - Anią i Przemkiem. Zdjęć ze spotkania Wam nie pokażę. Pokażę Wam za to inne zdjęcie, według mnie równie piękne.

Lenka karmi kotki. :)


I Lenka, i kocie maleństwa, które ją otoczyły, są tak samo urocze.

czwartek, 19 września 2013

Kasia Bulicz-Kasprzak - "Nalewka zapomnienia, czyli bajka dla nieco starszych dziewczynek"


Czasami ludzie mają wszystko to, co można kupić za pieniądze, a tak naprawdę nie mają nic. W takiej właśnie sytuacji jest Jaga (słusznie kojarzy Wam się z Babą Jagą), trzydziestokilkulatka, pracująca w jednej z warszawskich korporacji. Praca stanowi sens jej życia, do czasu zapoznania się z diagnozą, która sprawia, że jej uporządkowany dotąd świat rozlatuje się jak domek z kart.

Aby uporać się z tym, co usłyszała, Jaga wyjeżdża na Roztocze. Jej miejscem zamieszkania staje się rozlatujący się dom nieżyjącej już babci. Agnieszka, będąc małą dziewczynką, spędzała w nim wakacje. To właśnie tam czuła się najbardziej szczęśliwa.

Różne trudne wydarzenia, które miały miejsce w nastoletnim życiu Jagi, sprawiły, że wyzbyła się ona uczuć. Zapomniała jak to jest być szczęśliwą. Swoim korporacyjnym współpracownikom jawiła się jako zła wiedźma i wcale jej to nie przeszkadzało. Było wręcz przeciwnie, gdyż Jaga starała się robić wszystko, co tylko możliwe, by podtrzymać ten niechlubny wizerunek.

Wśród ścian starego domu, kryjącego najpiękniejsze wspomnienia z dzieciństwa, bez prądu, laptopa i bieżącej wody Agnieszka na nowo uczy się odczuwać emocje, i to zarówno te pozytywne, jak i negatywne. Na nowo poznaje siebie, w czym pomagają jej mówiący Pies, mówiący Kot oraz mówiąca Mysz. A także Andrzej, skromny, wiejski weterynarz, który pojawia się tak prosto, zwyczajnie i łagodnie obok niej.

"Nalewka zapomnienia" to naprawdę bajka. Nieczęsto przecież nawet w książkach spotyka się mówiące ludzkim językiem zwierzaki. To właśnie ich przezabawne dialogi były dla mnie największym atutem tej opowieści. "Azaliż może być Belzebub?" - słowa kota. Nie pamiętam, kiedy ostatnio śmiałam się tak serdecznie podczas czytania książki, chyba przy "Poczekajce" Pani Kasi Michalak.

 Choć najnowsza książka Pani Kasi Bulicz-Kasprzak to powieść o prosto skonstruowanej fabule, nieco nawet przewidywalnej, to bardzo mi się ona podobała. Bo czasami nie potrzeba skomplikowanych słów, by opowiedzieć trafiającą do serca historię.

piątek, 13 września 2013

Piękno natury i jej zagadkowość

Czy ktoś z Was wie może, jak nazywa się stworzonko prezentowane na zdjęciach poniżej? Ja niestety nie, a bardzo chciałabym się dowiedzieć. :-)

Już wiem, czym jest ten dziw natury. To ćma "koliber" albo fruczak gołąbek. To są nazwy tego samego owada, a są diametralnie różne. Ciekawe co ma gołąb do kolibra? ;-)

Tajemnicze stworzonko w kilku odsłonach.





A tutaj jest pasikonik. :-)


niedziela, 8 września 2013

Zawitałam do "Ogrodu Kamili"... Recenzja przedpremierowa


Letnie popołudnie wabi ciepłem promieni słonecznych i bezkresem błękitu nieba, rozlewającym się nad głowami.

Jestem w Milanówku, ale nie przyjechałam tu po to, by w tym uroczym miasteczku kosztować truskawek, tak jak w pewnej znanej piosence.

Szukam ulicy Leśnych Dzwonków. O, jest. Niewielka, urocza uliczka, a przy niej tylko trzy numery. Ukradkiem, choć nie jest to łatwe, przez furtkę oplecioną różami, zaglądam do otoczonego murem ogrodu. Widzę dziewczynę, która z czułością wtula twarz w płatki róży barwy karminu, lekko muskając je ustami. Zapach tych kwiatów zniewala mnie i odurza.

Po tym jednym delikatnym geście już wiem, że dziewczyna kocha i ten ogród, i rosnące w nim róże, na myśl przywodzące siedmiobarwną tęczę, i dom, którego stary mur gładzi z taką samą czułością, jak całowała płatki róż.

Takie domy jak ten, na który spoglądam, to tchnienie przeszłości. Trzeba być naprawdę wrażliwym człowiekiem, by wśród odrapanego tynku i kruszących się schodów, dostrzec dawne, uśpione w nim piękno. Dziewczyna, która patrzy nań z taką miłością, widzi je z pewnością. Musiała na ten dom ze swoich marzeń bardzo długo czekać...

Kiedy tak patrzę na tę dziewczynę, zaczyna mi przypominać wróżkę, w której przezroczystych skrzydełkach migocze światło słoneczne, rozszczepiając je na milion barw. Posiadaczka willi Sasanki i przylegającego do niej ogrodu powinna być szczęśliwa, a jednak nie jest. Mimo ruchów pełnych gracji i delikatności gestów wiem, że coś ją trapi. Jej złote oczy okryła mgła smutku. Ktoś musiał zranić tę uroczą, młodą kobietę.

Wiem, kto wyrządził jej krzywdę - to Jakub, choć niewiele wiem o nim samym. Życie tego mężczyzny spowija tajemnica, a on sam przypomina przyczajoną do skoku panterę. Mimo to, czuję sympatię do niego, bo w głębi duszy wiem, że jest dobrym człowiekiem, a my nie zawsze mamy wpływ na to, co dzieje się w naszym życiu...

Właścicielka Tajemniczego Ogrodu - tak nazywam go w myślach - ma jeszcze dwie sąsiadki. Jedna z nich wyraźnie utyka na nogę, ale szybko przestaję to zauważać, bo mój wzrok przyciąga jej piękna twarz. Czuję, że mogłabym polubić tę dotkniętą niepełnosprawnością dziewczynę.

Tej trzeciej kobiety jest mi natomiast żal. To właśnie czuję, patrząc na tę zjawiskową piękność o włosach barwy rozlewającego się między palcami złota...

Zmierzcha się. Muszę już opuścić ulicę Leśnych Dzwonków i jej trzy samotne mieszkanki. Na razie furtkę do swego życia, na chwilę, uchyliła mi tylko Kamila. Jestem szczęśliwa, że mogłam tu być, szkoda, że chwila ta trwała tak krótko - jak mgnienie oka. Wiem jednak, że jeszcze tu wrócę, o ile Małgosia Bielska, która podobnie jak Kamila i Janka, również kryje w swym sercu sekret, i Pani Kasia Michalak mi na to pozwolą...

*

Chciałabym, by te proste słowa choć w niewielkim stopniu oddały to, co czułam podczas lektury "Ogrodu Kamili" - a czułam autentyczny ZACHWYT. To zachwyt grał u mnie pierwsze skrzypce podczas czytania tej powieści, choć towarzyszyły mi również inne emocje.

Ta książka jest po prostu piękna i na długo zostanie w mojej pamięci. Dzięki niej na nowo, po raz kolejny, mogłam uwierzyć w moc spełniających się Marzeń...

środa, 4 września 2013

Jak znaleźć "Przepis na szczęście"? Recenzja przedpremierowa


Z czym Wam się kojarzy zdawałoby się tak zwyczajne pomieszczenie jak kuchnia? Dla mnie to właśnie tam bije serce domu.

To w kuchni pierwsze skrzypce grają niepowtarzalne zapachy i smaki, często kojarzące się ze szczęśliwym dzieciństwem. 

Również Katarzynie Michalak szczęście kojarzy się ze smakami oraz zapachami. Na pytanie jak zatrzymać je w sobie na dłużej Autorka próbuje odpowiedzieć, oddając do rąk Czytelników swoją najnowszą książkę "Przepis na szczęście".

Miałam niewątpliwą przyjemność przeczytać tę książkę jako pierwsza, a jej lektura dała mi możliwość powrotu do ukochanych miejsc i równie ukochanych bohaterów.

Liliana. Bogusia. Danusia. Ewa. Każda z tych czterech kobiet pokazuje, że prawdziwa definicja szczęścia tkwi w zdawałoby się nic nieznaczących, niepozornych drobiazgach, takich chociażby jak gwiazdki śniegu spadające z zimowego bezkresu nieba. Każda jest czarodziejką w kuchni, która z miłością potrafi przygotować zarówno dania prostsze, jak i te bardziej wymyślne. Bo to właśnie miłość jest najważniejsza i w przygotowywaniu potraw, i w dzieleniu się nimi z tymi, którzy są bliscy naszemu sercu.

Książka podzielona jest na cztery pory roku. Bohaterką każdej z nich jest jedna ze znanych już Czytelnikom bohaterek powieści Katarzyny Michalak.

Bardzo dobrym pomysłem jest według mnie podział zamieszczonych w książce przepisów na śniadania, obiady i kolacje. Uroku dodają im zamieszczone przez Autorkę komentarze.

"Przepis na szczęście" to książka pisana sercem. Sercem i miłością do nawet najmniejszego daru, jakim z ludźmi podzieliła się Matka Natura...