wtorek, 28 maja 2013

Maj się kończy już niedługo. Nareszcie...

Nie przypominam sobie, by którykolwiek z ostatnich miesięcy upływał mi tak intensywnie, jak kończący się właśnie maj.

Ja nie żyję tylko rehabilitacją, nauką chodzenia i wizytami u lekarza. Przeciwnie - mam jeszcze sporo innych obowiązków, mimo że nie pracuję zawodowo. Ba, czasem zdarzają się nawet jeszcze jakieś rozrywki i spotkania towarzyskie.

Miałam wielkie plany na 25. maja. Poszłam z Mamą do fryzjera, pozwalając fryzjerce, by wyczarowała z moich długich przecież włosów fryzurę księżniczki. Pięknie się wystroiłam i niewprawną ręką zrobiłam sobie delikatny makijaż (wprawdzie tylko ust, ale zawsze).

Po tym całym robieniu się na bóstwo (wszyscy mówili, że wyglądam przepięknie...), pojechałam z Mamą do kościoła i na przyjęcie weselne z nadzieją, że będzie miło i radośnie. A po dwóch godzinach opuściłam bawiących się gości, bo moje samopoczucie uległo znacznemu pogorszeniu. Czułam się tak źle, że w niedzielę rano szukałam lekarza, który by mnie przyjął. Na szczęście jest w Chełmie lekarska opieka świąteczna i zaordynowano mi odpowiednie medykamenty.

Niedzielę i dzień wczorajszy niemal w całości przespałam. Dzisiejsza noc też była nieciekawa, gdyż prawie nie zmrużyłam oka. Muszę jednak wydobrzeć do czwartku, bo właśnie wtedy szykuje mi się kolejne spotkanie. Jutro zresztą też...

Czuję się już trochę lepiej co daje mi nadzieję na to, iż we czwartek będę się dobrze bawić wśród życzliwych mi ludzi.

Oby tylko pogoda dopisała. Tak naprawdę może nawet padać, byle dopisywał mi dobry humor. Bo nieważne, jaka aura widnieje za oknem, ważne jest to, jaką nosi się w sercu.


czwartek, 16 maja 2013

Z wizytą w stolicy...

W poniedziałkowe przedpołudnie 13. maja Warszawa przywitała mnie i moją Mamę zimnem
i wiatrem. Ja odczułam to szczególnie mocno, gdyż miałam na sobie bluzeczkę z krótkim rękawem
i żakiet.

Do stolicy pojechałam po długo oczekiwany przeze mnie odbiór ortez. Wszystko odbyło się zgodnie
z planem, a ja od wtorku uczę się w nich chodzić. Szczerze muszę przyznać, że nie jest to łatwa nauka. Dzieje się tak przede wszystkim dlatego, że moje ciało zachowuje się w nich zupełnie inaczej niż
w tych poprzednich. Pracę podjęły inne grupy mięśniowe, inne jest także ustawienie kończyn.

Innym powodem jest ból, gdyż zadaniem ortez jest choćby minimalne skorygowanie wykrzywionych stóp, które muszą "nauczyć się" nowego ustawienia.

Rehabilitacja stała się teraz dla mnie wyczynem nie lada. Po wczorajszych zajęciach byłam  tak mokra, jakbym wzięła kąpiel w wannie. Mam jednak świadomość, iż to się zmieni z czasem. Powinnam być tylko dostatecznie cierpliwa.

Ortezy wykonano z plastiku, wzmocniono włóknem węglowym, wyłożono wołową i cielęcą skórą. Zastosowano w nich także inne rozwiązania. Wszystko po to, by jak najbardziej mogły mi pomóc.

Pragnę jeszcze raz podziękować wszystkim tym, którzy przyczynili się do tego, że mogę uczyć się chodzić w nowych ortezach. DZIĘKUJĘ!!!

Odbiór ortez był tylko jednym z powodów mojej wizyty w Warszawie. Drugim było spotkanie
z Magdaleną i Jakubem Kordel. Kto czyta książki, ten wie, iż Madzia to znana autorka książkowych bestsellerów. Madzia prowadzi bloga o uroczym tytule "Za górami, za lasami".

Spotkanie przebiegło w serdecznej i radosnej atmosferze. Madzia podarowała mi i mojej Mamie dwa śliczne aniołki na szczęście. (Postaram się później umieścić na blogu ich zdjęcie). Chyba mają one jakąś zwykłą - niezwykłą moc, bo byłam w tamtych chwilach po prostu szczęśliwa, że mogę spędzić trochę czasu w uroczym towarzystwie Magdy i Jakuba.

Równie szczęśliwa byłam wtedy, gdy o północy wróciłam do domu i mogłam ogrzać się herbatą, zjeść kanapkę i zasnąć w łóżku, przykryta ciepłym, miękkim kocem. Takich drobiazgów nie docenia się na co dzień, a przecież tak wiele znaczą.

Madziu, Jakubie, dziękuję Wam za urocze i miłe spotkanie. Za to, że w swym zabieganym życiu znaleźliście czas dla mnie oraz mojej Mamy. Dziękuję Wam za to, że jesteście! I czekam... Wiecie na co, prawda? :-))))

*

Pewnie zdążyliście już zauważyć moją dość długą nieobecność w blogosferze. Niestety, ostatnimi czasy, jestem zajęta i mam wiele spraw do załatwienia. Proszę więc, byście okazali mi cierpliwość i na mnie czekali, bo ja jestem, tylko doba znów nagle zrobiła się dla mnie zbyt krótka...

czwartek, 2 maja 2013

Nominowana


Pani Monika Oleksa nominowała mnie do nagrody Liebster Blog Award. Zadanie blogującego polega na odpowiedzi na 11 pytań, następnie nominowany sam zadaje 11 pytań i nominuje do zabawy kolejne osoby.

Oto pytania Pani Moniki:

1. Co skłoniło Cię do założenia bloga?

1.W moim przypadku pytanie powinno brzmieć raczej "kto"? Do założenia bloga skłoniła mnie Pani Kasia Michalak wspólnie z Sabinką. Był to dla mnie sposób na szukanie pomocy w sfinansowaniu kosztownej rehabilitacji, z czasem jednak stał się to sposób na opisywanie wydarzeń z mojej codzienności i recenzowanie książek.

2. Twoje książkowe zachwycenie - jaką książkę masz stale przy sobie lub jaka książka zrobiła na Tobie takie wrażenie, że nadal pozostajesz pod jej urokiem?

2. Książek przy sobie nie noszę, chyba, że wracam z Empiku, ;-). Książki, pod których wrażeniem nadal pozostaję to m.in. "Alibi na szczęście" Anny Ficner - Ogonowskiej i "Słoneczna trylogia" Pani Kasi Michalak.

3. Książka papierowa, audiobook czy ebook? Którą z nich cenisz najbardziej i dlaczego?

3. Najbardziej cenię książki papierowe, dla mnie książka musi szeleścić i pachnieć farbą drukarską, audiobooki też lubię, choć słucham ich bardzo rzadko, ebooków nie czytam.

4. Jak zaczęła się Twoja przygoda z książką? Pamiętasz ten moment, kiedy wciągnęło Cię na dobre i wiedziałaś, że mól książkowy to TY?

4. Pamiętam, że pierwszą książką, którą samodzielnie przeczytałam, był tytuł "Wilk i siedem koźlątek", napisany większymi literami, bo od dziecka miałam duże problemy ze wzrokiem, to właśnie podczas tej lektury przepadłam na amen.

5. Ulubiona pora na czytanie to...

5. ... wieczór, kiedy moja Mama i zwierzaki już śpią, a ja mam na stoliku ciepłą herbatę.

6. Twoje ulubione strony www., na które zaglądasz regularnie?

6. Gdybym zaczęła je wymieniać, nie starczyłoby mi czasu. :-) Żartowałam. Do komputera zasiadam zazwyczaj wieczorem i wtedy najczęściej odwiedzam blogi Pani Kasi Michalak, Madzi Kordel, Bujaczka, Diunam, Sabinki, a także blogi rodziców niepełnosprawnych dzieci. Dzięki temu wiem, "co w trawie piszczy" i poszukuję nowych metod leczenia i rehabilitacji.

7. "Przyjaźń wypływa z wielu źródeł, z których najważniejszy jest szacunek". Przyjaźń dla mnie to...

7. ... obecność w dobrych i złych chwilach.

8. Wymień trzy filmy, które możesz oglądać z taką samą fascynacją, jakbyś robiła to po raz pierwszy.

8. "Lista Schindlera, "Marzyciel", "Dotyk miłości".

9. Trzy książki, które zabrałabyś ze sobą na bezludną wyspę to...

9. ... "Harry Potter", "Opowieści z Narnii" i "Zachcianek".

10. Z jakim autorem, który już nie żyje chciałabyś zjeść kolację i o co byś go zapytała?

10. Bardzo chętnie zjadłabym kolację z Astrid Lindgren. Zapytałabym ją o to, skąd czerpała tak wspaniałe pomysły na książki i czy jeden z moich ulubionych bohaterów jej książek, Rasmus, rycerz Białej Róży, miał jakiś pierwowzór.

11. Ja wierzę w potęgę książki papierowej i w to przetrwa, pomimo wszystko. A Ty?

11. Ja również w to wierzę.


A oto moje pytania:

1. Twój ulubiony bohater literacki, to...  i dlaczego?

2. Jakim bohaterem literackim chciałabyś stać się choć na chwilę?

3. Wymień trzy swoje najbardziej ulubione książki?

4. Z którym z żyjących pisarzy chciałabyś się spotkać?

5. Twój ulubiony autor/autorka to...?

6. Jaką książkę jako pierwszą przeczytałaś w dzieciństwie?

7. Jak kupujesz książki, przez internet czy w księgarniach stacjonarnych?

8. Twoja ulubiona bajka Walta Disney'a to...?

9. Co oznacza dla Ciebie słowo szczęście?

10. Twoje ulubione zwierzę to...?

11. Jaką książkę ostatnio przeczytałaś?


Do zabawy nominuję:

1. Sabinkę,

2. Madzię,

3. Kasiek,

4. Diunam,

5. Bujaczka,

6. Maciejkę,

7. Mamę Zochulka i Martuśki,

8. Jazz,

9. Julię,

10. Zaradną-Mamę,

11. Dwojrę.


Jeśli nie chcecie się bawić, rozumiem jak najbardziej. Pobawić się może ze mną również ten, kto bloga nie posiada, odpowiadając na moje pytania w komentarzu pod postem.

środa, 1 maja 2013

Bo wszystko zaczęło się od książki...

Sobota 27. kwietnia była dla mnie dniem szczególnym. Oczekiwałam wówczas spotkania z kimś wyjątkowym.

Oczekiwałam i doczekałam się. W skromne progi mojego mieszkania zawitała Pani Monika Anna Oleksa wraz z mężem i ośmioletnim synkiem Miłoszkiem.

Ta wizyta na długo zostanie w mojej pamięci. Po prostu musiałyśmy się spotkać, choć zaledwie parę miesięcy temu Pani Monika nie wiedziała jeszcze o moim istnieniu, a ja "znałam" ją jedynie z "Miłości w kasztanie zaklętej" oraz "Ciemnej strony miłości", czyli książek, które napisała.

"Miłość w kasztanie zaklętą" przeczytałam w sierpniu 2011 roku, umilała mi czas, kiedy leżałam po operacji metodą Ulzibata. "Ciemną stronę miłości" natomiast przeczytałam w grudniu ubiegłego roku. Dostałam tę książkę od koleżanki z okazji świąt Bożego Narodzenia. Jedną z rzeczy, jaka utkwiła mi po lekturze, był fakt, że zostały w niej opisane miejsca, które znam: Nałęczów, Lublin, Kazimierz Dolny... Jeszcze nie wiedziałam, że jesteśmy tak blisko siebie...

Tak naprawdę poznałyśmy się dzięki Diunam, która umieściła na blogu moją prośbę o pomoc.

Mimo że bardzo denerwowałam się nadchodzącym spotkaniem, kiedy już nadeszło, moja nieśmiałość gdzieś zniknęła. Buzia mi się wręcz nie zamykała. Między mną, moją Mamą, a Panią Moniką i jej rodziną nie było dystansu. To tacy cudowni, ciepli ludzie. Nie było między nami krępującej ciszy, gdy nie wiadomo, co rzec, by ją przerwać. Mieliśmy zaskakująco dużo tematów do rozmowy i to było wspaniałe.

Wierzę, iż to spotkanie było nam przeznaczone i stało się początkiem pięknej przyjaźni między nami. Trwaj chwilo, jesteś piękna! - chcę powiedzieć.

TUTAJ można przeczytać, jak spotkanie ze mną i moją Mamą przeżywała Pani Monika.

A teraz minifotorelacja ze spotkania. Autorem zdjęć jest Pan Marcin Oleksa.


To ja i Pani Monika


To my: Pani Monika, ja oraz moja Mama. W tle zawadiacko zerka Miłoszek.



A tu moja urocza Kicia. :-))))))))))))

*

Chciałabym Wam jeszcze powiedzieć, że 23. kwietnia we wtorek byłam na przymiarce ortez, ich odbiór powinien nastąpić już wkrótce. Przesyłajcie ciepłe myśli w moją stronę, by wszystko się udało.