sobota, 1 września 2012
Arabska córka
"Arabska córka" to kontynuacja przeczytanej przeze mnie w styczniu "Arabskiej żony", opowieści o losach młodej Polki, która zrządzeniem losu poślubiła atrakcyjnego Libijczyka.
Drugą część opowieści poznajemy z perspektywy Miriam, starszej córki Doroty. Po dramatycznych przejściach Dorota ucieka z Libii razem z małą Darin. Marysia zostaje w Libii pod opieką ukochanej babci. Dziewczynka dorasta bez matki, początkową tęskni za nią, z czasem udaje się jej tę tęsknotę w sobie stłumić. Ojczyzną Miriam jest najpierw Libia, potem zaś staje się nią Ghana, dokąd wyjeżdża z prawie całą swoją libijską rodziną.
W Ghanie dziewczynka zawiera pierwsze przyjaźnie, dorasta otoczona miłością babci i ulubionej ciotki Maliki, wreszcie poznaje, czym smakuje gorycz zdrady oraz jak okrutni mogą być mężczyźni. Jednak mimo wielu nieszczęść, jakie ją spotykają, Marysia nie poddaje się, i uczy się żyć dalej. Radość odnajduje w zwykłości dnia codziennego.
Choć wydaje się, że zapomniała o swej blondwłosej matce i polskiej ojczyźnie, gdzieś na dnie jej świadomości kryje się tęsknota za nimi obiema. Dopiero gdy babcia wyznaje jej prawdę o Ahmedzie, własnym synu, a ojcu Miriam, młoda dziewczyna wybacza matce fakt "porzucenia"...
"Arabska córka" to dla mnie opowieść o sile, jaka drzemie w kobietach. O tym, że więzy krwi mogą pokonać zarówno odległość liczoną w tysiącach kilometrów, jak i nienawiść na tle etnicznym i narodowym.
Druga część opowieści o rodzie Salimich, podobnie jak pierwsza, także przybliża zwyczaje oraz obyczaje arabskiej części świata. Przybliża nam mentalność i prawa rządzące tym regionem kuli ziemskiej. To smaki, zapachy oraz barwy, które można spotkać tylko i wyłącznie tam. To kolorowe stroje i blichtr skrzący się luksusem, a z drugiej strony krew, bieda, pot, łzy i macki sięgającej wszędzie Al - Kaidy. Nawet w stronę Miriam...
Spotkałam się z zarzutem, że w kontynuacji "Arabskiej żony" jej autorka powtórzyła niemal słowo w słowo sporo fragmentów z pierwszej części. Mimo iż tak jest w istocie, w ogóle mi to nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie - zastosowanie takiego "zabiegu literackiego" pozwoliło mi przypomnieć sobie ogólny rys "Arabskiej żony".
"Arabską żonę" polecam miłośnikom powieści obyczajowych, a także arabskich klimatów.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Lubie powieści obyczajowe wiec może przeczytam jak gdzieś spotkam :)
OdpowiedzUsuńpink - pocket, zachęcam Cię zarówno do przeczytania książki, jak i częstszego odwiedzania mojego bloga.
UsuńPozdrawiam Cię serdecznie.