czwartek, 16 maja 2013

Z wizytą w stolicy...

W poniedziałkowe przedpołudnie 13. maja Warszawa przywitała mnie i moją Mamę zimnem
i wiatrem. Ja odczułam to szczególnie mocno, gdyż miałam na sobie bluzeczkę z krótkim rękawem
i żakiet.

Do stolicy pojechałam po długo oczekiwany przeze mnie odbiór ortez. Wszystko odbyło się zgodnie
z planem, a ja od wtorku uczę się w nich chodzić. Szczerze muszę przyznać, że nie jest to łatwa nauka. Dzieje się tak przede wszystkim dlatego, że moje ciało zachowuje się w nich zupełnie inaczej niż
w tych poprzednich. Pracę podjęły inne grupy mięśniowe, inne jest także ustawienie kończyn.

Innym powodem jest ból, gdyż zadaniem ortez jest choćby minimalne skorygowanie wykrzywionych stóp, które muszą "nauczyć się" nowego ustawienia.

Rehabilitacja stała się teraz dla mnie wyczynem nie lada. Po wczorajszych zajęciach byłam  tak mokra, jakbym wzięła kąpiel w wannie. Mam jednak świadomość, iż to się zmieni z czasem. Powinnam być tylko dostatecznie cierpliwa.

Ortezy wykonano z plastiku, wzmocniono włóknem węglowym, wyłożono wołową i cielęcą skórą. Zastosowano w nich także inne rozwiązania. Wszystko po to, by jak najbardziej mogły mi pomóc.

Pragnę jeszcze raz podziękować wszystkim tym, którzy przyczynili się do tego, że mogę uczyć się chodzić w nowych ortezach. DZIĘKUJĘ!!!

Odbiór ortez był tylko jednym z powodów mojej wizyty w Warszawie. Drugim było spotkanie
z Magdaleną i Jakubem Kordel. Kto czyta książki, ten wie, iż Madzia to znana autorka książkowych bestsellerów. Madzia prowadzi bloga o uroczym tytule "Za górami, za lasami".

Spotkanie przebiegło w serdecznej i radosnej atmosferze. Madzia podarowała mi i mojej Mamie dwa śliczne aniołki na szczęście. (Postaram się później umieścić na blogu ich zdjęcie). Chyba mają one jakąś zwykłą - niezwykłą moc, bo byłam w tamtych chwilach po prostu szczęśliwa, że mogę spędzić trochę czasu w uroczym towarzystwie Magdy i Jakuba.

Równie szczęśliwa byłam wtedy, gdy o północy wróciłam do domu i mogłam ogrzać się herbatą, zjeść kanapkę i zasnąć w łóżku, przykryta ciepłym, miękkim kocem. Takich drobiazgów nie docenia się na co dzień, a przecież tak wiele znaczą.

Madziu, Jakubie, dziękuję Wam za urocze i miłe spotkanie. Za to, że w swym zabieganym życiu znaleźliście czas dla mnie oraz mojej Mamy. Dziękuję Wam za to, że jesteście! I czekam... Wiecie na co, prawda? :-))))

*

Pewnie zdążyliście już zauważyć moją dość długą nieobecność w blogosferze. Niestety, ostatnimi czasy, jestem zajęta i mam wiele spraw do załatwienia. Proszę więc, byście okazali mi cierpliwość i na mnie czekali, bo ja jestem, tylko doba znów nagle zrobiła się dla mnie zbyt krótka...

1 komentarz:

  1. Karolciu to my dziękujemy:) Przesympatycznie było spędzić czas w Waszym towarzystwie:)

    OdpowiedzUsuń