środa, 6 listopada 2013
Corina Bomann - "Wyspa motyli"
Anglia, Sri Lanka, Niemcy i Polska to miejsca, które dzieli nie tylko odległość, ale i kultura oraz ludzka mentalność. A jednak Corinie Bomann udało się w jakiś sposób połączyć ze sobą te kraje za sprawą zaskakującej fabuły "Wyspy motyli".
Diana Wagenbach, główna bohaterka powieści, na prośbę umierającej ciotki Emmely postanawia rozwikłać tajemnicę ciążącą nad przeszłością jej rodziny. Wskazówek ma bardzo niewiele: paczkę herbaty, nieostrą fotografię, kilka listów i stary przewodnik po Kolombo, stolicy dawnego Cejlonu. To właśnie ta niepozorna broszurka sprawia, że kobieta postanawia odwiedzić ów egzotyczny kraj, kształtem przypominający skrzydło motyla. Daleka podróż stanie się dla Diany okazją do poznania przeszłości własnych przodków, w której tkwi wiele zagadek. Dzięki niej odnajdzie również samą siebie, ponieważ wędrówka przez zielone herbaciane pola pozwoli odpowiedzieć jej na pytanie "Kim jestem"?
"Wyspa motyli" to niezwykła książka, w której przeszłość splata się z teraźniejszością. Powieść rozgrywa się bowiem naprzemiennie w dwóch planach czasowych - w roku 2008. i 1887. Bohaterką rozdziałów "współczesnych" jest wspomniana już wcześniej Diana Wagenbach, natomiast koniec XIX stulecia stał się scenerią dla życia Grace i Victorii Tremayne - jej przodkiń, które pewnego dnia przybyły do Vanattuppucci.
Vanattupucci, tytułowa "Wyspa motyli", to nie tylko miano, jakim dość często określa się Sri Lankę, to również nazwa, którą nadał swej plantacji, zmarły tragicznie, stryj obu dziewcząt.
Wśród zielonych herbacianych wzgórz wybuchnie, niebacząca na konwenanse, zakazana, namiętna miłość. Miłość, która wszystko spala i niszczy, ale i dzięki której człowiek ma odwagę, by trwać. Nawet w przypadku bólu i cierpienia ściskającego duszę.
"Wyspa motyli" podobała mi się nie tylko przez wzgląd na wątek rodzinnej tajemnicy (a bardzo takie lubię). Do gustu przypadły mi również opisy egzotycznej przyrody Sri Lanki, jej obyczajów i kultury. Informacje dotyczące uprawy i produkcji herbaty pozwoliły mi nieco bardziej uzmysłowić sobie proces jej powstawania.
Cóż więcej dodać? Po prostu piękna książka.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Agnieszko T., cieszę się, że zainteresowała Cię "Wyspa motyli".
OdpowiedzUsuńOho czyli miałam "nosa" co do tej właśnie książki, a teraz mnie utwierdziłaś,że powinnam ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuń:-)))
Usuńja zakochałam się w tej książce bez reszty :) no i nabrałam ochoty do odwiedzenia Sri Lanki i herbacianych pól ...:)
OdpowiedzUsuńNie dziwię Ci się, bo ja też. :)
UsuńMuszę mieć!
OdpowiedzUsuń