Sabina Południewska cierpi na kryzys twórczy. Czuje się wypalona, wydaje się jej, że słowa przestały jej słuchać i nie napisze już żadnej książki. Nie wie, jak mogłaby ten stan przezwyciężyć, dlatego też przystaje na propozycję swego wydawcy i wyjeżdża na prowincję.
W pensjonacie "Pod Graalem i Różą" Sabina ma nadzieję odnaleźć to, co, jak się jej wydaje, utraciła na zawsze - swój talent, dzięki któremu każda kolejna powieść wychodząca spod jej pióra okazywała się bestsellerem.
Już od pierwszej chwili przybycia do Idy i zamieszkania w pensjonacie, wyniosłą pisarkę zaczynają otaczać ciepło i serdeczność, uczucia, z którymi dawno się nie spotkała. Pod ich wpływem Sabina zaczyna się zmieniać i odkrywać swą prawdziwą naturę, którą do tej pory ukrywała pod maską pisarskiego alter ego.
Mgły otaczające hotel oraz jego okolice sprawiały, że Sabina miała wrażenie, jakby znalazła się w jakimś baśniowym miejscu. Jednak czy zachwyt nowym otoczeniem wystarczy, by w dniu, w którym przyjdzie jej dokonać wyboru, podjęła właściwą decyzję?
"Dolina mgieł i róż" to moje pierwsze spotkanie z twórczością Agnieszki Krawczyk, ale z pewnością nie ostatnie, gdyż jestem wprost oczarowana tą powieścią.
Na pozytywny odbiór książki wpływ ma z pewnością galeria interesujących postaci przewijająca się przez jej karty. Spotkamy tu między innymi Milagros Mossakowską, właścicielkę, a zarazem dobrą duszę pensjonatu "Pod Graalem i Różą", jej nieco szaloną i ekscentryczną szwagierkę Carmen, "świerszczowatego" profesora Niewiarę, wprost zakochanego w swej pracy naukowej, a także Marka Rokosza - powieściowy czarny charakter. Polubiłam wszystkich bohaterów bez wyjątku, ze wszystkimi ich zaletami i słabostkami.
Być może są oni nieco nierzeczywiści, bajkowi, tak jak bajkowy jest świat opisywany przez autorkę, przesycony zapachem róż, ale czy tak właśnie czasami nie musi być? Każdy z nas przecież potrzebuje od czasu do czasu porcji wiary w szczęśliwe zakończenie, nawet jeśli wiary tej dostarczyć ma nam "tylko" lektura powieści dla kobiet.
"Dolina mgieł i róż" to książka idealna na długie jesienne wieczory, spędzane przy kominku z kubkiem aromatycznej herbaty w dłoni. Jej akcja toczy się leniwie, pozwalając się zatrzymać w biegu codzienności i dostrzec piękno kryjące się w melodii słów.
Niech Was podczas lektury nie zrazi nazywanie przez Autorkę powieści, a zatem niemal przez wszystkich jej bohaterów, miejscowego, szanowanego przecież doktora "Krzysiem". To tylko jeden mankament.
Serdecznie polecam.
Moja imienniczka...
OdpowiedzUsuńCzeka już na swoją kolej.
Pozdrawiam Karolinka!
Sabinko, jak dawno Cię u mnie nie było... Cieszę się, że zawitałaś na mój blog.
UsuńPolecam, bo to naprawdę ciekawa książka.
Również Cię pozdrawiam.
Karolinko, jestem, ale nie komentuje ;)
UsuńSzkoda, ale i tak się cieszę, że jesteś.
Usuń