czwartek, 19 lipca 2012
Opowieść o świecie, którego już nie ma - Upalne lato Marianny
"Upalne lato Marianny" to już moje trzecie spotkanie z twórczością Katarzyny Zyskowskiej - Ignaciak, ale jakże odmienne od dwóch poprzednich.
Główną bohaterką powieści jest tytułowa Marianna, stojąca u progu dorosłości. Jest upalne lato 1939 roku. Marianna całkiem niedawno zdała maturę, a teraz świętuje fakt dostania się na studia w Warszawie. Studiowanie prawa ma stać się dla, już nie dziewczynki, ale też i jeszcze nie kobiety, okazją do udowodnienia, że może i powinna być traktowana na równi z mężczyznami. Ma się ono także, w mniemaniu Marianny stać przepustką do zasmakowania zakazanego świata oraz poczucia wolności.
Bo młoda kobieta czuje się więźniem, i to zarówno norm i konwenansów, jak i dworu w Kamieńczyku, w którym się wychowała. Marianna podświadomie czuje, iż nie pasuje do tego hermetycznie zamkniętego otoczenia, gdzie niemal każdy człowiek ograniczony jest przez to co wypada, a co nie wypada. Powiew świeżości w jej nudnawe życie wnosi pojawienie się kolegi z czasów dzieciństwa, który do Kamieńczyka przywozi ze sobą przyjaciela. To ów drugi z mężczyzn budzi w dziewczynie uśpione dotąd zmysły i sprawia, że pragnie ona przełamać zakazane tabu własnej cielesności.
"Upalne lato Marianny" to także portret obyczajów i mentalności ziemiaństwa, a tak naprawdę wszystkich tych, dla których niemal całym światem jest mała miejscowość. Są w tym portrecie obecne bolesne wybory kobiet i mężczyźni, którzy nie ponoszą prawie żadnych konsekwencji za swoje uczynki. Są pierwsze zauroczenia, pierwsze miłości oraz pierwsze próby poznania zakazanego owocu, jakim w tamtych czasach było choćby przyznanie się do odczuwania pożądania.
Książka wywarła na mnie bardzo dobre wrażenie. Czytało się ją lekko i z prawdziwą przyjemnością. Mimo, że napisana jest językiem prostym, według mnie niewyszukanym, odnalazłam w niej dla siebie coś nowego, innego. Coś, co mnie szczerze zainteresowało. Jeżeli ukażą się kolejne tomy opowieści o Mariannie, z pewnością po nie sięgnę. A lekturę "Upalnego lata Marianny" polecam wszystkim tym kobietom, które lubią sagi rodzinne, tchnące powiewem magicznych lat trzydziestych w przededniu wybuchu wojny.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Mam na nią ochotę!
OdpowiedzUsuńJolu, mam nadzieję, że dostatecznie mocno zaostrzyłam Ci na tę książkę apetyt.
UsuńUwielbiam książki pani Kasi :) "Niebieskie migdały" były absolutnie urocze , a "Przebudzenie" czytałam na zeszłorocznych wakacjach , więc mam same fajne wspomnienia z nimi związane. "Lata..." jeszcze nie czytałam , ale nadrobię bo na pewno warto :) Lubię takie historie i styl pisania p.Kasi , mam nadzieję , że się nie zmienił :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Ja też czytałam te książki co Ty, Panno - Cotto, i również bardzo mi się podobały, szczególnie "Niebieskie...". A "Lato Marianny" naprawdę warto przeczytać. Polecam.
UsuńPolecam też jeszcze jedną książkę p. Kasi "Ucieczka znad rozlewiska" z serii Babie Lato. Całkiem całkiem i miło się czyta :)
UsuńNie czytałam jeszcze ani jednej książki p. Kasi...Aż wstyd. Ale mam wielką ochotę :)
OdpowiedzUsuńZachęciłaś mnie :)
Pozdrawiam, dodaję do obserwowanych i zapraszam do siebie :)
tulipanowo.blogspot.com
Kingo, również Cię pozdrawiam. Obiecuję, że zagoszczę na Twoim blogu w najbliższym czasie.
Usuń