Oto migawki z moich "wakacji".
Przystudzienny żuraw:
Jajko od kurki zielononóżki (musicie uwierzyć mi na słowo, że skorupkę miało zieloną...):
Maleńki ptaszek, prawdopodobnie jaskółeczka:
Moje ogoniaste wymęczone upałami:
Przydrożna kapliczka:
Kamień i krzyż poświęcone uczestnikom Powstania Styczniowego:
Kilkutygodniowy kotek:
Żaba:
Konik:
Mućki:
Siano uformowane w bele:
Prawdziwe wiejskie wakacje :)
OdpowiedzUsuńMy niby mieszkamy na wsi, ale krowy czy konia zbyt często nie uświadczysz, a jak już pojedyncze sztuki są, to się pokazuję je dzieciom niczym ciekawostki, z ogromnym entuzjazmem! :D
Twoje ogoniaste najpierw oglądałam przez ekran komórki, i myślałam, że to (niemałe)pieski...
Fajnie, że wróciłaś :) a ja spieszę donieść, że przeczytałam Alibi, od początku do końca niecierpliwie i z wypiekami na twarzy, naprawdę dawno nic mnie tak nie poruszyło - jeszcze raz dziękuję za rekomendację :)))
Mamo_Zchulka, ja też się cieszę, że wróciłam... Czyli ktoś z Was jednak za mną tęsknił?? ;P
OdpowiedzUsuńMoje ogoniaste to, jak widzisz, pies i kot.
A co do książek - polecam się na przyszłość. ;-)
Aż okulary założyłam, i wciąż mi trudno dopatrzeć się psa, jak rozumiem po lewej stronie :P starość nie radość :D
OdpowiedzUsuńTak, pies ułożył się po lewej stronie. Kiedyś, jak przyszedł do nas ksiądz po kolędzie, to gdy ujrzał Maksia, zapytał: "A cóż to za stworzenie Boże?"
OdpowiedzUsuńJa tez sie ciesze ze wróciłaś :) odkrylam twojego bloga na blog rollu p. Michalak i lubie tu zagladnac :D czekam na kolejne recenzje
OdpowiedzUsuńwlasnie jestem w trakcie czytania Alibi . Wiesz ze we wrzesniu bedzie jego druga część? Rzeczywiście fajna książka ale to uczucie łączące dwoje głównych bohaterów jest dla mnie tak niedzisiejsze :) , że aż mnie rozczuliło!
PS . Patrząc na zdiecia wsi zaczynam powoli zalowac ze chwilowo mieszkam w miescie :)
pozdrawiam
Panno - Cotto, bardzo się cieszę, że lubisz do mnie zaglądać.
UsuńPiszesz, że uczucie Hani i Mikołaja Cię rozczuliło. A ja chcę Ci powiedzieć, z pełnym przekonaniem, że takie historie jak ta opisana w książce zdarzają się naprawdę. Są tylko jeszcze piękniejsze... Trzeba tylko trafić na swą drugą połówkę, by "wszystko, co niemożliwe, stało się możliwe".
Jeśli zaś chodzi o wieś - ma ona według mnie zarówno wady, jak i zalety, jak wszystko zresztą, co nas otacza.