Każdy ma takie swoje schody, jedne są strome, drugie wysokie, kolejne natomiast bardzo kręte. Te schody to metafora przeciwności, z jakimi każdy z nas musi zmagać się na co dzień.
Moje schody mają dwa wymiary, ten dosłowny i ten przenośny. Do tej pory te pierwsze, schody na klatce schodowej, prowadzące do mojego mieszkania, pokonywałam trzymając się jedną ręką barierki od schodów, z drugiej strony musiała chwycić mnie za rękę Mama, gdyż w innym wypadku nie dałam rady unieść nogi na więcej jak około dwa centymetry.
Od zeszłego piątku mogę się pochwalić nabyciem nowej umiejętności. Zaczęłam wchodzić po schodach trzymając się obiema dłońmi barierki od schodów, lekko, i po to tylko, aby się nie przewrócić. Moja Mama idzie obok, jedynie czuwając nad tym, by nie stało mi się nic złego.
Jeszcze tydzień temu nie miałam tyle siły w nogach, bym mogła choćby marzyć o prawie całkowicie samodzielnym wchodzeniu na schody. Zobaczycie, schodzić z nich też się nauczę, w najbliższej przyszłości. Również wspieranie się na kulach, które dzieli mnie od pierwszego samodzielnego kroku, odejdzie w zapomnienie. Za jakiś czas...
Napiszę tylko - G-R-A-T-U-L-U-J-Ę ! ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję Irenko. Czy miałabyś ochotę na to, byśmy wymieniły się numerami Gadu - Gadu? Naturalnie nie na blogu, tylko w mailu na przykład?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie.
Brawo dziewczyno! Tak trzymaj!
OdpowiedzUsuńDziękuję, Bursztynko.
OdpowiedzUsuńGratuluje :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, Panno - Cotto.
UsuńPozdrawiam Cię serdecznie.6
Ty wiesz jaka jestem z Ciebie dumna! Ściskam mocno!
OdpowiedzUsuńWiem, Sabiniu. Ściskam Cię równie mocno.
UsuńGratuluje i oby tak dalej wytrwale do przodu i pod gorke i z gorki :))
OdpowiedzUsuńGosiu, ja bym bardzo chciała, żeby to "z górki" było jak najprędzej...
UsuńGratuluje i trzymam kciuki za dalsze postępy!
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam
Justyna
Dziękuję Ci bardzo, Jazz.
UsuńGratuluję ty wiesz jak się cieszę! :) niedługo pójdziemy na spacer! :* buźka.
OdpowiedzUsuńAga, mam nadzieję, że pójdziemy na spacer...
Usuń