Letnie popołudnie wabi ciepłem promieni słonecznych i bezkresem błękitu nieba, rozlewającym się nad głowami.
Jestem w Milanówku, ale nie przyjechałam tu po to, by w tym uroczym miasteczku kosztować truskawek, tak jak w pewnej znanej piosence.
Szukam ulicy Leśnych Dzwonków. O, jest. Niewielka, urocza uliczka, a przy niej tylko trzy numery. Ukradkiem, choć nie jest to łatwe, przez furtkę oplecioną różami, zaglądam do otoczonego murem ogrodu. Widzę dziewczynę, która z czułością wtula twarz w płatki róży barwy karminu, lekko muskając je ustami. Zapach tych kwiatów zniewala mnie i odurza.
Po tym jednym delikatnym geście już wiem, że dziewczyna kocha i ten ogród, i rosnące w nim róże, na myśl przywodzące siedmiobarwną tęczę, i dom, którego stary mur gładzi z taką samą czułością, jak całowała płatki róż.
Takie domy jak ten, na który spoglądam, to tchnienie przeszłości. Trzeba być naprawdę wrażliwym człowiekiem, by wśród odrapanego tynku i kruszących się schodów, dostrzec dawne, uśpione w nim piękno. Dziewczyna, która patrzy nań z taką miłością, widzi je z pewnością. Musiała na ten dom ze swoich marzeń bardzo długo czekać...
Kiedy tak patrzę na tę dziewczynę, zaczyna mi przypominać wróżkę, w której przezroczystych skrzydełkach migocze światło słoneczne, rozszczepiając je na milion barw. Posiadaczka willi Sasanki i przylegającego do niej ogrodu powinna być szczęśliwa, a jednak nie jest. Mimo ruchów pełnych gracji i delikatności gestów wiem, że coś ją trapi. Jej złote oczy okryła mgła smutku. Ktoś musiał zranić tę uroczą, młodą kobietę.
Wiem, kto wyrządził jej krzywdę - to Jakub, choć niewiele wiem o nim samym. Życie tego mężczyzny spowija tajemnica, a on sam przypomina przyczajoną do skoku panterę. Mimo to, czuję sympatię do niego, bo w głębi duszy wiem, że jest dobrym człowiekiem, a my nie zawsze mamy wpływ na to, co dzieje się w naszym życiu...
Właścicielka Tajemniczego Ogrodu - tak nazywam go w myślach - ma jeszcze dwie sąsiadki. Jedna z nich wyraźnie utyka na nogę, ale szybko przestaję to zauważać, bo mój wzrok przyciąga jej piękna twarz. Czuję, że mogłabym polubić tę dotkniętą niepełnosprawnością dziewczynę.
Tej trzeciej kobiety jest mi natomiast żal. To właśnie czuję, patrząc na tę zjawiskową piękność o włosach barwy rozlewającego się między palcami złota...
Zmierzcha się. Muszę już opuścić ulicę Leśnych Dzwonków i jej trzy samotne mieszkanki. Na razie furtkę do swego życia, na chwilę, uchyliła mi tylko Kamila. Jestem szczęśliwa, że mogłam tu być, szkoda, że chwila ta trwała tak krótko - jak mgnienie oka. Wiem jednak, że jeszcze tu wrócę, o ile Małgosia Bielska, która podobnie jak Kamila i Janka, również kryje w swym sercu sekret, i Pani Kasia Michalak mi na to pozwolą...
*
Chciałabym, by te proste słowa choć w niewielkim stopniu oddały to, co czułam podczas lektury "Ogrodu Kamili" - a czułam autentyczny ZACHWYT. To zachwyt grał u mnie pierwsze skrzypce podczas czytania tej powieści, choć towarzyszyły mi również inne emocje.
Ta książka jest po prostu piękna i na długo zostanie w mojej pamięci. Dzięki niej na nowo, po raz kolejny, mogłam uwierzyć w moc spełniających się Marzeń...
Zazdroszczę wszystkim osobom, które miały już okazję poznać "Ogród Kamili". Ja mam nadzieję, że uda mi się to któregoś pięknego dnia... :)
OdpowiedzUsuńPolecam, polecam... :-)
Usuńmam nadzieję, że też będę mogła przeczytać, mam ogromną ochotę na tą książkę :)
OdpowiedzUsuńNie dziwię Ci się, Clary, że masz ochotę. Książka jest naprawdę godna polecenia.
UsuńCzekam i mam nadzieje ze jest na co :))
OdpowiedzUsuńWedług mnie jest to jedna z najpiękniejszych książek, które dotąd wyszły spod pióra Pani Kasi. Naprawdę, jest na co czekać!
UsuńWarto miec dystans do recenzji przedpremierowych. Chocby dlatego, ze nie sposób podjac dyskusji o ksiażce.
OdpowiedzUsuń