poniedziałek, 3 lutego 2014
Gabriela Gargaś - "Namaluj mi słońce"
Trzydziestosześcioletnia Sabina wykonuje nietypowy w Polsce a coraz popularniejszy na zachodzie Europy zawód - jest przyjaciółką do wynajęcia. Na moment wkracza w życie samotnych albo zabieganych ludzi, by wysłuchać ich zwierzeń. Ludzie ci dzięki Sabinie przez chwilę zapominają o tęsknocie za drugim człowiekiem, ona sama zaś, otrzymując zapłatę za to, co robi, jest w stanie zaspokoić swoje materialne potrzeby.
Sensem życia Sabiny jest praca. Wolne chwile spędza samotnie na czytaniu ciekawej książki i piciu czerwonego wina. Jej życie jest poukładane. Mimo że płynie swoim utartym torem Sabina wydaje się szczęśliwa i nie ma poczucia, że czegoś jej brak.
Pewnego dnia w uporządkowanej egzystencji kobiety pojawia się kilkuletnia dziewczynka o imieniu Marysia, prosząc, by ta namalowała jej słońce. Niecodzienna prośba, wypowiedziana ustami kilkuletniej, roześmianej dziewczynki staje się impulsem do nawiązania równie niecodziennej relacji - przyjaźni dziecka oraz dorosłej kobiety. Choć jej początki są trudne, głównie z tego względu, że Sabina nie przepada za dziećmi i usilnie broni się przed obecnością Marysi w swoim życiu, to z czasem okazuje się, że dziewczynka nieuważnie stała się częścią jej jałowej codzienności. Gdy na scenę wkracza Maks - tata Marysi, że posłużę się fragmentem opisu z okładki "akcja nabiera tempa"...
Lektura "Namaluj mi słońce" była moim pierwszym spotkaniem z twórczością Gabrieli Gargaś i śmiem twierdzić, że nieostatnim, gdyż styl w jakim pisze, bardzo przypadł mi do gustu.
Książka pani Gargaś była dla mnie jedną z tych, które "czytają się same". Czułam, że płynę prze kolejne strony, które przewracałam z dużą niecierpliwością, chcąc się dowiedzieć, jaki też los przewidziała autorka dla swoich bohaterów.
Niewątpliwie duży swój udział w tym, iż "Namaluj mi słońce" tak bardzo mi się podobało, ma język, jakim posługuje się pisarka. Mimo że jest prosty w odbiorze, to uwidacznia się w nim lekkość pióra oraz talent do przykuwania uwagi czytelnika opowiadaniem interesujących historii, którymi została obdarzona autorka książki.
Historia Sabiny ma moim zdaniem tak zwane "drugie dno". Ukazuje bowiem bezmiar samotności, z jakim muszą zmagać się w ludzie w dzisiejszych czasach. Nie ma tutaj znaczenia ani wiek, ani płeć, ani status społeczny, ponieważ klientami "przyjaciółki do wynajęcia" byli zarówno młodzi, dobrze sytuowani mężczyźni, kobiety, miotające się między poświęceniem dla rodziny a chęcią odejścia do nowo poznanego kochanka, jak i starsi schorowani ludzie, mający za sobą całe już niemal życie. Wszystkich ich łączyło jedno - dojmująca samotność oraz pragnienie odbycia szczerej rozmowy z przyjacielem, nawet takim, który zaistnieje w ich codzienności jedynie na chwilę.
Książka ta pozwala uświadomić sobie, co jest w życiu naprawdę ważne.
Polecam! Nie tylko miłośniczkom powieści obyczajowych.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brzmi kusząco
OdpowiedzUsuńBo tak też miało brzmieć. :)
UsuńZachęcasz :-D Mimo, że nie znam tej autorki, słyszę o niej same pozytywne opinie. I dlatego przeczytam :-)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że zachęciłam Cię do lektury.
UsuńChciałabym przeczytać, jestem tej książki bardzo ciekawa;)
OdpowiedzUsuńJa też byłam bardzo ciekawa tej książki i jak widać, odpowiadała moim oczekiwaniom. :)
UsuńTeż nie czytałam , ale opis, okładka i recenzje zachęcają ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo! :-)
Usuń