W "Arabskiej żonie" Tanyi Valko mamy do czynienia z historią Doroty, która podczas imprezy w barze poznaje Ahmeda i niemal od razu się w nim zakochuje. Dorota wychowuje się bez ojca, mieszka w małym miasteczku, więc śniady Arab staje się dla niej odzwierciedleniem księcia z bajki.
Kiedy Dorota uświadamia sobie, że jest w ciąży z Ahmedem, decyduje się za niego wyjść, wciąż przeświadczona o jego dobroci. Początkowo ich życie przypomina sielankę, z czasem jednak Ahmed pod wpływem wypijanego alkoholu ujawnia swoją prawdziwą twarz. Główna bohaterka książki nie chcąc dawać mężowi powodów do zazdrości, rezygnuje z własnych ambicji, izoluje się też od przyjaciół, cały swój czas poświęcając opiece nad córeczką Marysią.
W szóstym roku życia dziewczynki, Dorota decyduje się wyjechać wraz z mężem i dzieckiem do Libii, początkowo tylko w odwiedziny, potem pozostaje w tym egzotycznym kraju, mając nadzieję na lepszą egzystencję. Tam jednak przekonuje się, że człowiek, z którym spędziła dziesięć lat życia wcale nie jest taki, jak jej się wydawało...
Dzięki lekturze "Arabskiej żony" mogłam bliżej poznać kulturę i obyczaje, jakie panują w Libii. Na porządku dziennym jest tam chirurgiczne przywracanie dziewictwa, czy wydawanie wykształconych dziewcząt za mąż wbrew ich woli. Do tradycji należy w Libii organizowanie ogromnych przyjęć, na których serwuje się lokalne potrawy. Czytając książkę, mogłam sobie wyobrazić jak wyglądają i spróbować poczuć ich smak.
Podczas czytania bardzo przeszkadzał mi brak jednoznacznego określenia czasu akcji, w jakim dzieje się powieść. Musiałam się domyślać, że początkowo chodzi o lata osiemdziesiąte XX wieku i pierwsze nowego tysiąclecia. Niekiedy otwierałam oczy ze zdumienia, ponieważ nie mogłam pojąć, że w szpitalu, w zdaje się cywilizowanej Polsce, mogły panować tak okropne warunki. Albo że dla ludzi z prowincji Arab równa się brudas i analfabeta. Myślę, że od tego czasu trochę się zmieniło i Polacy już nieco inaczej postrzegają ludzi o ciemniejszej karnacji, są także bardziej tolerancyjni dla odmienności religijnej, nawet pomimo ataku na World Trade Center.
Naiwność Doroty momentami mnie porażała. Mimo tego co się działo, ona wciąż kochała Ahmeda i uważała, że się zmieni. Dopiero ostateczny wstrząs przyniósł otrzeźwienie i pozwolił jej spojrzeć prawdzie w oczy.
Mimo że historii podobnych do tej opisanej w "Arabskiej żonie" jest wiele, książka bardzo mi się podobała (choć szczerze muszę przyznać, że podczas czytania pewnych opisów czułam obrzydzenie...). Z chęcią sięgnę po drugą część powieści, by dowiedzieć się, jak potoczyły się dalsze losy Doroty, Marysi oraz ich bliskich i przyjaciół.
Ciekawa recenzja, muszę przyznać że książka wywarła na mnie wrażenie. Bardzo polecam dla wszystkich których interesuje kultura arabska.
OdpowiedzUsuńP.S. Nieskromnie zapraszam też do moich recenzji książek, w tym do recenzji Arabskiej żony ;-)