Dosłownie przed sekundą na jednym z blogów przeczytałam wypowiedź matki chorego dziecka. Otóż znajoma tej pani jakiś czas temu usłyszała w telewizji wypowiedź osoby "zorientowanej w temacie" na temat 1% podatku.
Osoba ta twierdziła między innymi, że możliwość przekazywania 1% podatku na konkretne dziecko powinna przestać istnieć, bo tego rodzaju pomoc pozyskują jedynie te dzieci, które mają zaradnych rodziców, a te, które mają niezaradnych, zostają bez pomocy. To po pierwsze.
Po drugie, kobieta ta twierdziła, że fundacje, które pozyskują rzeczony 1% rozdzielają go na poszczególne subkonta podopiecznych i na tym ich rola się kończy.
Po trzecie, zdaniem tej osoby, jeśli dziecko umrze, pieniądze z subkonta trafiają na prywatne konto jego rodziców.
Postanowiłam odnieść się do wypowiedzi osoby "zorientowanej w temacie", mimo że nie słyszałam jej na własne uszy. A wiecie dlaczego? Bo aż mną ZATELEPAŁO z oburzenia.
Osoba "zorientowana w temacie" to najpewniej urzędniczka z takiego lub innego ministerstwa. Kobieta, która choćby z samej powierzonej jej funkcji powinna być KOMPETENTNA.
Zdaniem tej pani w ogóle nie powinno być 1% procenta, bo to państwo powinno zapewniać dzieciom leczenie. Ja się z tym zasadniczo zgadzam, ale co się dzieje wtedy, gdy państwo takiej możliwości nie ma? I co się dzieje z niepełnosprawnymi dorosłymi, ludźmi takimi jak ja?
Czy zdajecie sobie sprawę z tego, ile godzin rehabilitacji zapewnia mi państwo? Dziesięć w ciągu roku. Nie, nie pomyliłam się, słownie DZIESIĘĆ. A i to tylko wtedy, kiedy lekarz ze specjalnością rehabilitacji zgodzi mi się je wypisać.
Czy wiecie, co usłyszałam od lekarza, kiedy we wrześniu poszłam prosić, żeby mi przepisał jakieś zabiegi i ćwiczenia? Że nie da mi ich, bo on NIE WIE jakie mają być. I że w ogóle "rosyjscy chirurdzy porezali mnie trochę tu trochę tam, i tyle". " To były słowa, które padły z ust wykształconego, zdaje się, człowieka.
I zastanawiam się, co by się działo ze mną TERAZ, gdybym w lutym nie natknęła się na informacje o metodzie Ulzibata? Gdybym zdeterminowana nie stanęła dosłownie na głowie, by sfinansować tę nowatorską operację? Gdybym nie zaczęła sama szukać rehabilitanta? Gdyby los nie postawił na mojej drodze Pana Rafała? I gdyby w końcu nie datki od obcych ludzi, dzięki którym mogę sobie pozwolić na sfinansowanie rehabilitacji? I gdyby nie ten 1% podatku?
I mimo tych wszystkich pytań retorycznych według tej kobiety jestem złym człowiekiem, bo mam odwagę WALCZYĆ i PROSIĆ innych o pomoc.
Pieniędzy, które znajdują się na subkoncie fundacyjnym nie dostaję do rąk. Widzę tylko, że tam są, jeżeli są. Są one przelewane na konto mojego rehabilitanta po przedstawieniu przez niego określonej faktury, z której jednoznacznie wynika, na co zostaną spożytkowane. Tak samo jest w przypadku finansowania leczenia operacyjnego, turnusów lub sprzętu rehabilitacyjnego.
Kiedy wyzdrowieję, wypiszę się z fundacji, a środki, które pozostaną na moim subkoncie będą rozdzielone na wskazanych przeze mnie podopiecznych. Podobnie dzieje się w przypadku śmierci dziecka - jego rodzice nie dostają pieniędzy do rąk.
Dlaczego tak się dzieje? Dlatego, że właścicielem środków na subkoncie fundacyjnym nie jestem ja, ani żadna inna osoba. Ich właścicielem jest tylko i wyłącznie FUNDACJA. Podatnicy przekazują swój 1% danej fundacji, wskazując określonego podopiecznego.
Mam nadzieję, że rozwiałam Wasze wątpliwości, jeżeli jakieś mieliście. Nie rezygnujcie, proszę, z przekazywania Waszego 1% serca na rzecz potrzebujących, mimo tego, co możecie usłyszeć w telewizji.
Jeżeli mielibyście chęć podarować 1% podatku właśnie mnie, tutaj są informacje, jak to należy uczynić: http://www.karolinalaube.blogspot.com/2012/01/podaruj-mi-swoj-1-podatku-za-2011-rok.html
Was ten gest nic nie kosztuje tak naprawdę, mnie pozwoli natomiast spełnić marzenie o samodzielności. Jeżeli ktoś z Was, Waszych bliskich, czy znajomych, chciałby wspomóc mój powrót do zdrowia przekazując choćby 5 złotych w formie darowizny na konta fundacji, której jestem podopieczną, po szczegóły odsyłam Was TUTAJ albo TUTAJ
Ten wpis jest według mnie bardzo gorzki w wymowie. Nie chciałam tego, ale czasami naprawdę nie da się inaczej...
Ten post przedstawia, jaką jesteś Niesamowitą Osobą :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam mocno!
Maciejka
Dziękuję bardzo, Maciejko. Aż mi się monitor zarumienił, bo nie przywykłam do przyjmowania komplementów. Bardzo mi miło, że tak myślisz. Ale tak naprawdę jestem tylko człowiekiem i czasami też miewam gorsze dni, choć staram się nie poddawać.
OdpowiedzUsuń