sobota, 18 lutego 2012

Łagodnść

Zawsze kiedy widzę mojego rehabilitanta, pierwsze co przychodzi mi na myśl, to "łagodność". Pan Rafał jest zawsze taki spokojny, nigdy nie podnosi głosu. Może wyda się Wam dziwne, że o tym piszę, ale uważam, iż ten człowiek jest jak najbardziej wart tego, by o nim tutaj wspomnieć.

Wierzcie mi, że w swoim długim-niedługim życiu spotkałam wielu lekarzy, rehabilitantów i innych terapeutów. Moja Mama zjeździła ze mną całą Polskę z zachodu na wschód i ze wschodu na zachód w poszukiwaniu ratunku dla mnie. Jako dziecko leżałam przez dwa lata w pewnym znanym ośrodku rehabilitacyjnym, którego nie będę wymieniać z nazwy. Przeszłam w nim dwie bardzo poważne operacje. Wierzcie mi jednak albo nie wierzcie, że tam każde dziecko, które płakało, w tym i ja, zasługiwało na miano histeryka. Ja do histeryczek nie należę, nigdy nie udaję, nie symuluję, ale czasami bywało tak, że nie dawało się nie płakać. Tam z bólu płakali dorośli mężczyźni...

Na tyle osób w białych fartuchach, które dotąd poznałam, Pan Rafał jest dopiero drugim mężczyzną (ten pierwszy to lekarz, któremu także wiele zawdzięczam), u którego widzę prawdziwą, nieudawaną empatię. Dzięki mojemu obecnemu rehabilitantowi nauczyłam się, że na rehabilitację można chodzić z prawdziwą chęcią i przyjemnością. Że się można śmiać w czasie jej trwania. Że nie musi ona łączyć się z bólem, a jeśli boli, to nie zostanę wyśmiana od histeryczek, tylko usłyszę: "Nie płacz Karolciu". Że zobaczę, iż Pan Rafał autentycznie cieszy się moimi, naszymi wspólnymi, sukcesami. I że naprawdę zależy mu na tym, bym sama stanęła na nogi.

Ktoś m niedawno zarzucił, że Pan Rafał jest dla mnie taki dobry i miły, bo to wszystko co robi, robi za pieniądze. Powiem Wam jedno: to bzdura.

A teraz coś Wam pokażę. Moja Mama nie mogła uwierzyć, że to prawda.




Pozornie te trzy zdjęcia nie różnią się od TYCH ZDJĘĆ z grudnia. Ale to tylko pozory, bo tutaj stoję sama, Pan Rafał mnie nie podtrzymuje...

9 komentarzy:

  1. Super! Badzo się cieszę z postępów. I tak udanej współpracy z rehabilitantem. To ważne by rehabilitacja mogła sprawiać choć odrobinę przyjemności (troche "głupie" to zdanie, ale mam nadzieję, że rozumiesz, co mam na myśli).

    Maciejka

    Ps. Fajne zwierzaki :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Maciejko, naturalnie, że rozumiem, co chciałaś wyrazić. W pierwszym momencie strasznie się wstydziłam upubliczniać te zdjęcia, bo widać na nich, że moje kolana są "trochę" koślawe. To wszystko wynika z płaskostopia i koślawości stóp, ponieważ wtedy noga układa się w nieprawidłowy sposób.
    Powiedziałam Panu Rafałowi, że te zdjęcia są brzydkie, a wtedy on pogładził mnie po ramieniu i powiedział, że powinnam cieszyć się tym, co osiągnęłam do tej pory.
    Koślawość moich kolan można zniwelować przez ścięcie ich nasad i/lub? wstawienie specjalnego drutu w kolano, wzdłuż. To jest jednak naprawdę bardzo ciężka operacja, po której przez kilkanaście tygodni leży się w pancerzu gipsowym, sięgającym od pasa, aż po kostki stóp, dodatkowo z drewnianą rozpórką między kolanami. To się wiąże ze strasznym cierpieniem, a ja jeszcze do tak poważnej decyzji nie dojrzałam, i nie wiem tak naprawdę, czy dojrzeję kiedykolwiek.
    Cieszę się, że mój zwierzyniec Ci się podoba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karolino, zupełnie zrozumiały jest dla mnie Twój wygląd, bo przecież tyle lat jeździłaś na wózku i używałaś górnej partii ciała. I nawet Twój olbrzymi wysiłek nie jest w stanie tego do końca zatuszować. Ale stoisz i chodzisz!
      Nie potrafię sobie nawet wyobrazić, jak się czujesz, bo ja zawsze sprawna i zgrabna i proporcjonalna... Jednak wydaje mi się, że ta operacja, o której wspominasz, niesie ze sobą ogrom cierpienia... I chyba musiałabyś bardzo tego chcieć i nie widzieć innego wyjścia by jej się poddać, by to przetrwać i znów cierpieć. Jesteś bardzo waleczna, to już wiem, ale pozostaje pytanie, czy warto znosić jeszcze i to... I tylko Ty jesteś w stanie na nie sobie odpowiedzieć.

      Przytulam mocno! I muszę jeszcze nadmienić, że jak zobaczyłam po raz pierwszy Ciebie na poprzednich zdjęciach, pomyślałam sobie, ale Ty fajnie i ładnie wyglądasz - taka sympatyczna młoda Dziewczyna (nie pani;-) Bo na zjędciu profilowym, które znałam wcześniej - wyglądasz poważnie, a nawet bardzo poważnie.
      A w tej czerwonej bluzce, to już w ogóle bardzo twarzowo i wiosennie:-)

      Maciejka

      Usuń
  3. Najważniejsze że robisz postępy :)
    Brawa dla Pana Rafała

    Pozdrawiam
    Jazz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Jazz. Oczywiście, że brawa dla niego, zasługuje na nie, nie mniej niż ja. ;))
      Również pozdrawiam Cię serdecznie.

      Usuń
  4. Na Twoją stronę trafiłam całkowicie przypadkowo. Gratuluję postępów. Wiem dobrze, jaka bezduszność panuje wśród personelu medycznego i jak trudno spotkać kogoś, kto jest łagodny, empatyczny i oddany swojej pracy. Dobrze, że napisałaś o panu Rafale, o takich ludziach trzeba pisać, bo to pociecha dla pacjentów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koczowniczko o moim rehabilitancie napisałam właśnie dlatego, by pokazać, że wśród rzeszy ludzi bezdusznych można jeszcze odnaleźć takich z prawdziwym powołaniem.
      Pozdrawiam Cię serdecznie.

      Usuń
  5. Dziękuję za pozdrowienia i także Cię pozdrawiam. Cieszę się, że znalałam ten blog. Będę tu zaglądać, jeśli można :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Naturalnie, że można. ;-) Mnie to sprawia ogromną przyjemność, jeżeli ktoś czyta to, co napiszę, a jeszcze większą, jeżeli widzę, że ktoś komentuje.

    OdpowiedzUsuń