Zawsze kiedy widzę mojego rehabilitanta, pierwsze co przychodzi mi na myśl, to "łagodność". Pan Rafał jest zawsze taki spokojny, nigdy nie podnosi głosu. Może wyda się Wam dziwne, że o tym piszę, ale uważam, iż ten człowiek jest jak najbardziej wart tego, by o nim tutaj wspomnieć.
Wierzcie mi, że w swoim długim-niedługim życiu spotkałam wielu lekarzy, rehabilitantów i innych terapeutów. Moja Mama zjeździła ze mną całą Polskę z zachodu na wschód i ze wschodu na zachód w poszukiwaniu ratunku dla mnie. Jako dziecko leżałam przez dwa lata w pewnym znanym ośrodku rehabilitacyjnym, którego nie będę wymieniać z nazwy. Przeszłam w nim dwie bardzo poważne operacje. Wierzcie mi jednak albo nie wierzcie, że tam każde dziecko, które płakało, w tym i ja, zasługiwało na miano histeryka. Ja do histeryczek nie należę, nigdy nie udaję, nie symuluję, ale czasami bywało tak, że nie dawało się nie płakać. Tam z bólu płakali dorośli mężczyźni...
Na tyle osób w białych fartuchach, które dotąd poznałam, Pan Rafał jest dopiero drugim mężczyzną (ten pierwszy to lekarz, któremu także wiele zawdzięczam), u którego widzę prawdziwą, nieudawaną empatię. Dzięki mojemu obecnemu rehabilitantowi nauczyłam się, że na rehabilitację można chodzić z prawdziwą chęcią i przyjemnością. Że się można śmiać w czasie jej trwania. Że nie musi ona łączyć się z bólem, a jeśli boli, to nie zostanę wyśmiana od histeryczek, tylko usłyszę: "Nie płacz Karolciu". Że zobaczę, iż Pan Rafał autentycznie cieszy się moimi, naszymi wspólnymi, sukcesami. I że naprawdę zależy mu na tym, bym sama stanęła na nogi.
Ktoś m niedawno zarzucił, że Pan Rafał jest dla mnie taki dobry i miły, bo to wszystko co robi, robi za pieniądze. Powiem Wam jedno: to bzdura.
A teraz coś Wam pokażę. Moja Mama nie mogła uwierzyć, że to prawda.
Pozornie te trzy zdjęcia nie różnią się od TYCH ZDJĘĆ z grudnia. Ale to tylko pozory, bo tutaj stoję sama, Pan Rafał mnie nie podtrzymuje...
Super! Badzo się cieszę z postępów. I tak udanej współpracy z rehabilitantem. To ważne by rehabilitacja mogła sprawiać choć odrobinę przyjemności (troche "głupie" to zdanie, ale mam nadzieję, że rozumiesz, co mam na myśli).
OdpowiedzUsuńMaciejka
Ps. Fajne zwierzaki :-)
Maciejko, naturalnie, że rozumiem, co chciałaś wyrazić. W pierwszym momencie strasznie się wstydziłam upubliczniać te zdjęcia, bo widać na nich, że moje kolana są "trochę" koślawe. To wszystko wynika z płaskostopia i koślawości stóp, ponieważ wtedy noga układa się w nieprawidłowy sposób.
OdpowiedzUsuńPowiedziałam Panu Rafałowi, że te zdjęcia są brzydkie, a wtedy on pogładził mnie po ramieniu i powiedział, że powinnam cieszyć się tym, co osiągnęłam do tej pory.
Koślawość moich kolan można zniwelować przez ścięcie ich nasad i/lub? wstawienie specjalnego drutu w kolano, wzdłuż. To jest jednak naprawdę bardzo ciężka operacja, po której przez kilkanaście tygodni leży się w pancerzu gipsowym, sięgającym od pasa, aż po kostki stóp, dodatkowo z drewnianą rozpórką między kolanami. To się wiąże ze strasznym cierpieniem, a ja jeszcze do tak poważnej decyzji nie dojrzałam, i nie wiem tak naprawdę, czy dojrzeję kiedykolwiek.
Cieszę się, że mój zwierzyniec Ci się podoba.
Karolino, zupełnie zrozumiały jest dla mnie Twój wygląd, bo przecież tyle lat jeździłaś na wózku i używałaś górnej partii ciała. I nawet Twój olbrzymi wysiłek nie jest w stanie tego do końca zatuszować. Ale stoisz i chodzisz!
UsuńNie potrafię sobie nawet wyobrazić, jak się czujesz, bo ja zawsze sprawna i zgrabna i proporcjonalna... Jednak wydaje mi się, że ta operacja, o której wspominasz, niesie ze sobą ogrom cierpienia... I chyba musiałabyś bardzo tego chcieć i nie widzieć innego wyjścia by jej się poddać, by to przetrwać i znów cierpieć. Jesteś bardzo waleczna, to już wiem, ale pozostaje pytanie, czy warto znosić jeszcze i to... I tylko Ty jesteś w stanie na nie sobie odpowiedzieć.
Przytulam mocno! I muszę jeszcze nadmienić, że jak zobaczyłam po raz pierwszy Ciebie na poprzednich zdjęciach, pomyślałam sobie, ale Ty fajnie i ładnie wyglądasz - taka sympatyczna młoda Dziewczyna (nie pani;-) Bo na zjędciu profilowym, które znałam wcześniej - wyglądasz poważnie, a nawet bardzo poważnie.
A w tej czerwonej bluzce, to już w ogóle bardzo twarzowo i wiosennie:-)
Maciejka
Najważniejsze że robisz postępy :)
OdpowiedzUsuńBrawa dla Pana Rafała
Pozdrawiam
Jazz
Dziękuję Jazz. Oczywiście, że brawa dla niego, zasługuje na nie, nie mniej niż ja. ;))
UsuńRównież pozdrawiam Cię serdecznie.
Na Twoją stronę trafiłam całkowicie przypadkowo. Gratuluję postępów. Wiem dobrze, jaka bezduszność panuje wśród personelu medycznego i jak trudno spotkać kogoś, kto jest łagodny, empatyczny i oddany swojej pracy. Dobrze, że napisałaś o panu Rafale, o takich ludziach trzeba pisać, bo to pociecha dla pacjentów.
OdpowiedzUsuńKoczowniczko o moim rehabilitancie napisałam właśnie dlatego, by pokazać, że wśród rzeszy ludzi bezdusznych można jeszcze odnaleźć takich z prawdziwym powołaniem.
UsuńPozdrawiam Cię serdecznie.
Dziękuję za pozdrowienia i także Cię pozdrawiam. Cieszę się, że znalałam ten blog. Będę tu zaglądać, jeśli można :-)
OdpowiedzUsuńNaturalnie, że można. ;-) Mnie to sprawia ogromną przyjemność, jeżeli ktoś czyta to, co napiszę, a jeszcze większą, jeżeli widzę, że ktoś komentuje.
OdpowiedzUsuń