środa, 17 października 2012

Nasze ścieżki się przecięły, czyli jak spełniają się Marzenia...


Coraz bliższy gwizd pociągu ze świstem przeciął rozedrgane powietrze. Zielono-żółte wagony ociężale wtoczyły się na peron, zmierzając do celu podróży. Przez wąskie drzwiczki wysypali się pasażerowie. Karolina podniosła się z ławki, wzrokiem szukając tej, na którą czekała siedem lat.
- Pa… Pani Kasia? – zapyta niepewnie, widząc niewysoką postać. Kobieta o tycjanowskich, sięgających ramion włosach, zatrzymała się w pół kroku na dźwięk głosu Karoliny.
- Karolinka? – ciepły głos Smoczowłosej przepełniała taka sama niepewność. – Chociaż teraz to powinnam chyba powiedzieć pani Karolina – droczyła się z nią, a potem umilkła, patrząc jak dziewczyna zaczyna iść. Szła niepewnie po „nieoswojonym” podłożu, bujając się na boki. Kroki stawiała wolno i ciężko, kolana miała mocno ugięte, ale szła. Obie kobiety, które tak wiele dzieliło, a jednocześnie tak wiele łączyło, padły sobie w ramiona, śmiejąc się i płacząc na przemian. Oczy pisarki lśniły złotozielonym blaskiem, gdy patrzyła na Karolinę; dziewczyna miała nieodparte wrażenie, że spojrzeniem tym dotyka jej własnej duszy, w oczach Karoliny, ukrytych za przyciemnionymi szkłami ceglasto-białych okularów, drżał błękitnozielony płomień.
- Poda mi pani ramię?
- Przestań mi tu „paniać”. Ja będę panią…
- Tak wiem, dopiero za jakieś pięćdziesiąt lat.
- Dokąd teraz idziemy?
- Do domu.
*

"W życiu piękne są tylko chwile"..., że zacytuję słowa pewnej bardzo znanej piosenki.

Przez ten cały czas wyobrażałam sobie, jak to będzie. Że kiedy się spotkamy, ja wstanę, i na drżących, bo drżących nogach, podejdę do tej drogiej mi kobiety. Było jednak zupełnie inaczej, bo siedziałam na wózku i nawet przez myśl mi nie przeszło, żeby wziąć kule w dłonie i podejść tych kilka kroczków.
Bałam się, że w czasie rozmowy nie zdołam wykrztusić choćby słowa, lecz zdenerwowanie szybko zniknęło. Czułam się tak, jakbyśmy znały się od lat, i od lat piły herbatę w swoim towarzystwie. A jednak to moja Mama, a nie ja, potrafiła okazać większą radość na jej widok, mimo iż moja była przeogromna. Bo ja cały czas kontrolowałam się, by się nie rozpłakać. Przeżywałam to wszystko, co się działo, tak mocno, że teraz mi się wydaje, że to mi się przyśniło. Że nie było przytulania i przyjemnej konwersacji. Że ja to wszystko tylko sobie wyobraziłam...

Przecież moje Marzenia tak trudno się spełniają... A jednak to jedno Wielkie się spełniło, chociaż gdy ja blisko cztery lata temu słuchałam jej ciepłego głosu, którym pobrzmiewał wywiad udzielany dla pierwszego programu polskiego radia, nawet nie przypuszczałam, że kiedyś tak się stanie. Ba, ja nawet jeszcze o tym wtedy nie marzyłam, aż do do chwili, w której dostałam ten pierwszy piękny list...

Na to spotkanie czekałam trzy lata, jeden miesiąc, i szesnaście dni...


A tu zdjęcie z moją Mamą.


Pani Kasi Michalak jeszcze raz serdecznie dziękuję za to, że zgodziła spotkać się ze mną i moją Mamą.
Mojej siostrzenicy natomiast, również Kasi, dziękuję za to, iż się nami zaopiekowała, a ja w Warszawie, której okolice przez prawie dwa lata były dla mnie drugim miejscem zamieszkania, nie czułam się obco.

16 komentarzy:

  1. Aż się poryczałam, czytając to! Na pewno jesteś wyjątkową dziewczyną, a na sto procent dowodem na to, że trzeba mieć marzenia, wierzyć w nie i spełniać je!!! Zapraszam na mój blog: asymaka.blog.interia.pl i pozdrawiam cię bardzo cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję, Asymako. W takich chwilach jak te wczorajsze czuję się naprawdę wyjątkowo, choć przecież jestem całkiem zwyczajna... Pięknie jest się tak wzruszyć...

    OdpowiedzUsuń
  3. Karolinko, gratuluję! Cieszę się Twoim szczęściem, to z pewnością były cudowne chwile... Nawet mi na początku Twojego tekstu łezka się w oku zakręciła...
    Pozdrawiam najcieplej jak potrafię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kingo, było pięknie. Dziękuję. Również Cię pozdrawiam!

      Usuń
  4. Bo Marzenia się spełniają! Ot co!

    OdpowiedzUsuń
  5. Cieszę się, że się cieszysz Karolinko!
    I ja się cieszę Twoim szczęściem!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo, Bursztynko. Ja cieszę się tak, że nie da się tego wyrazić słowami...

      Usuń
  6. Gratulacje! :D Życzę Ci, żeby jeszcze nie jedno marzenie się tak spełniło :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękuję, Karolciu. Ty akurat miałaś to szczęście, że widziałaś, jak bardzo przeżywam samą perspektywę spotkania z Panią Kasią...
    Żałuj, że nie widziałaś mnie wczoraj...

    OdpowiedzUsuń
  8. Niezwykła dziewczyna i niezwykła kobieta - jej Mama. Bardzo, bardzo miłe spotkanie. Dziękuję, Karolino droga, za prezent (kubek! piękny!) i ciepłe przyjęcie. Też się wzruszyłam. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Pani Kasiu, to JA bardzo, bardzo, bardzo Pani dziękuję! Ja wcale nie jestem niezwykła, jestem całkiem zwyczajna... Jednak w Pani towarzystwie tak się właśnie czułam - niezwykle...

    OdpowiedzUsuń
  10. Karolciu cieszę się razem z Tobą , musiało być pięknie:) Jak kiedyś jeszcze będziesz w Warszawie daj znać to i ja chętnie Cię przytulę! Pozdrawiam
    Magda

    OdpowiedzUsuń
  11. Madziu, było pięknie.... A jak kiedyś jeszcze los wygna mnie do Warszawy w poszukiwaniu..., to z pewnością dam Ci znać. A na przytulenie już się cieszę!
    Pozdrawiam Cię serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  12. Odpowiedzi
    1. Panna - Cotto, a ja zazdrościłam zawsze tym osobom, które mogły poznać Panią Kasię, wiesz? Tak długo czekałam na to spotkanie, że myślałam, że się w końcu nie doczekam...
      Dawno u mnie nie gościłaś, więc tym bardziej cieszę się, że znowu tu jesteś.

      Usuń