niedziela, 8 stycznia 2012

Dalej o 1% podatku... i nie tylko

Dosłownie przed sekundą na jednym z blogów przeczytałam wypowiedź matki chorego dziecka. Otóż znajoma tej pani jakiś czas temu usłyszała w telewizji wypowiedź osoby "zorientowanej w temacie" na temat 1% podatku.

Osoba ta twierdziła między innymi, że możliwość przekazywania 1% podatku na konkretne dziecko powinna przestać istnieć, bo tego rodzaju pomoc pozyskują jedynie te dzieci, które mają zaradnych rodziców, a te, które mają niezaradnych, zostają bez pomocy. To po pierwsze.

Po drugie, kobieta ta twierdziła, że fundacje, które pozyskują rzeczony 1% rozdzielają go na poszczególne subkonta podopiecznych i na tym ich rola się kończy.

Po trzecie, zdaniem tej osoby, jeśli dziecko umrze, pieniądze z subkonta trafiają na prywatne konto jego rodziców.

Postanowiłam odnieść się do wypowiedzi osoby "zorientowanej w temacie", mimo że nie słyszałam jej na własne uszy. A wiecie dlaczego? Bo aż mną ZATELEPAŁO z oburzenia.

Osoba "zorientowana w temacie" to najpewniej urzędniczka z takiego lub innego ministerstwa. Kobieta, która choćby z samej powierzonej jej funkcji powinna być KOMPETENTNA.

Zdaniem tej pani w ogóle nie powinno być 1% procenta, bo to państwo powinno zapewniać dzieciom leczenie. Ja się z tym zasadniczo zgadzam, ale co się dzieje wtedy, gdy państwo takiej możliwości nie ma? I co się dzieje z niepełnosprawnymi dorosłymi, ludźmi takimi jak ja?

Czy zdajecie sobie sprawę z tego, ile godzin rehabilitacji zapewnia mi państwo? Dziesięć w ciągu roku. Nie, nie pomyliłam się, słownie DZIESIĘĆ. A i to tylko wtedy, kiedy lekarz ze specjalnością rehabilitacji zgodzi mi się je wypisać.

Czy wiecie, co usłyszałam od lekarza, kiedy we wrześniu poszłam prosić, żeby mi przepisał jakieś zabiegi i ćwiczenia? Że nie da mi ich, bo on NIE WIE jakie mają być. I że w ogóle "rosyjscy chirurdzy porezali mnie trochę tu trochę tam, i tyle". " To były słowa, które padły z ust wykształconego, zdaje się, człowieka.

I zastanawiam się, co by się działo ze mną TERAZ, gdybym w lutym nie natknęła się na informacje o metodzie Ulzibata? Gdybym zdeterminowana nie stanęła dosłownie na głowie, by sfinansować tę nowatorską operację? Gdybym nie zaczęła sama szukać rehabilitanta? Gdyby los nie postawił na mojej drodze Pana Rafała? I gdyby w końcu nie datki od obcych ludzi, dzięki którym mogę sobie pozwolić na sfinansowanie rehabilitacji? I gdyby nie ten 1% podatku?

I mimo tych wszystkich pytań retorycznych według tej kobiety jestem złym człowiekiem, bo mam odwagę WALCZYĆ i PROSIĆ innych o pomoc.

Pieniędzy, które znajdują się na subkoncie fundacyjnym nie dostaję do rąk. Widzę tylko, że tam są, jeżeli są. Są one przelewane na konto mojego rehabilitanta po przedstawieniu przez niego określonej faktury, z której jednoznacznie wynika, na co zostaną spożytkowane. Tak samo jest w przypadku finansowania leczenia operacyjnego, turnusów lub sprzętu rehabilitacyjnego.


Kiedy wyzdrowieję, wypiszę się z fundacji, a środki, które pozostaną na moim subkoncie będą rozdzielone na wskazanych przeze mnie podopiecznych. Podobnie dzieje się w przypadku śmierci dziecka - jego rodzice nie dostają pieniędzy do rąk.

Dlaczego tak się dzieje? Dlatego, że właścicielem środków na subkoncie fundacyjnym nie jestem ja, ani żadna inna osoba. Ich właścicielem jest tylko i wyłącznie FUNDACJA. Podatnicy przekazują swój 1% danej fundacji, wskazując określonego podopiecznego.

Mam nadzieję, że rozwiałam Wasze wątpliwości, jeżeli jakieś mieliście. Nie rezygnujcie, proszę, z przekazywania Waszego 1% serca na rzecz potrzebujących, mimo tego, co możecie usłyszeć w telewizji.

Jeżeli  mielibyście chęć podarować 1% podatku właśnie mnie, tutaj są informacje, jak to należy uczynić: http://www.karolinalaube.blogspot.com/2012/01/podaruj-mi-swoj-1-podatku-za-2011-rok.html

Was ten gest nic nie kosztuje tak naprawdę, mnie pozwoli natomiast spełnić marzenie o samodzielności. Jeżeli ktoś z Was, Waszych bliskich, czy znajomych, chciałby wspomóc mój powrót do zdrowia przekazując choćby 5 złotych w formie darowizny na konta fundacji, której jestem podopieczną, po szczegóły odsyłam Was TUTAJ albo TUTAJ

Ten wpis jest według mnie bardzo gorzki w wymowie. Nie chciałam tego, ale czasami naprawdę nie da się inaczej...

2 komentarze:

  1. Ten post przedstawia, jaką jesteś Niesamowitą Osobą :-)

    Pozdrawiam mocno!

    Maciejka

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję bardzo, Maciejko. Aż mi się monitor zarumienił, bo nie przywykłam do przyjmowania komplementów. Bardzo mi miło, że tak myślisz. Ale tak naprawdę jestem tylko człowiekiem i czasami też miewam gorsze dni, choć staram się nie poddawać.

    OdpowiedzUsuń