niedziela, 12 lutego 2012

Dziewczynką czy kobietą - kim właściwie jestem?

Jako że jak na swój wiek mam bardzo młodą twarz, wiele osób, nawet tych, które mnie nie znają, zwraca się do mnie po imieniu. To zazwyczaj bywa miłe, jednak im większy upływ czasu czuję, tym bardziej mi to przeszkadza. Wydaje mi się bowiem, że nawet wtedy gdy mówię ludziom ile mam lat, to oni wciąż widzą we mnie małe dziecko, a nie dwudziestosześcioletnią kobietę.

Niektórzy zdają się sądzić, iż z racji tego, że po ulicy poruszam się na wózku, to daje im to prawo do traktowania mnie w protekcjonalny sposób. Mówią o mnie per "dziewczynko" albo w trzeciej osobie: "Ile ona ma lat?" A przecież wystarczy zwrócić się bezpośrednio do mnie i mnie o to zapytać...

Głaszczą mnie też po głowie lub zdrabniają moje imię, mówiąc do mnie "Karolciu". Ja bardzo lubię, gdy moje imię jest zdrabniane, ponieważ traktuję to jako oznakę sympatii różnych osób wobec mnie. Dzieje się tak jednak tylko wtedy, gdy sama wyrażę zgodę na to, by mówić do mnie na
"ty". W innym przypadku uwiera mnie to jak kamyk w bucie. Co ciekawe, kiedy ludzie rozmawiają ze mną przez telefon mówią do mnie jako o osobie dorosłej, czyli "pani", dopiero kiedy zobaczą mnie twarzą w twarz, z miejsca przechodzą na Ty. Irytujące staje się to zwłaszcza wtedy, gdy taka osoba jest w moim wieku albo nawet młodsza ode mnie, a sama każe mówić o sobie pani"/"pan".

Gdy ludzie odnoszą się do mnie w ten sposób, niekiedy odnoszę wrażenie (mam nadzieję, że mylne), iż wydaje się im, że jestem upośledzona intelektualnie.

To kim właściwie jestem, dziewczynką czy kobietą? I czy fakt młodego wyglądu, tudzież poruszania się na wózku daje ludziom prawo do traktowania innych dorosłych osób, tak jakby były one małymi dziećmi?

6 komentarzy:

  1. Jestes zdecydowanie kobietą. Z pewnością nie daje ludziom takiego prawa. ja też wyglądam młodo(mam 24 lata) i często jestem przez to traktowana protekcjonalnie. Wielokrotnie miałam nieprzyjemne sytuacje z tego powodu- np. na wakacjach gdy wyskoczyłam na chwile do kiosku po papierosy dla męża. Sprzedawca bezwzględnie zażądał dokumentów a ja nie miałam przy sobie portfela:( Mogłabym wymieniać tego typu sytuacje w nieskończoność.
    Na twoim miejscu zwróciłabym uwage takim osobą. Jestes dorosła a fakt iż poruszasz się na wózku nie powinien im dawać prawa do takiego traktowania. wymagaj szacunku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z głową w książce, powoli uczę się zwracać ludziom uwagę, by traktowali mnie tak, jak powinni.

      Usuń
  2. To prawda, że człowiek na wózku jest jednak trochę inaczej postrzegany niż gdyby chodził normalnie i faktycznie rozumiem, że Ci przykro z tego powodu.

    A ja chyba jestem dziwna, bo choć jestem kilka lat starsza od Ciebie, to mi to kompletnie nie przeszkadza, że ktoś nie mówi do mnie pani. Sama zresztą bardziej czuję się dziewczyną niż dojrzałą kobietą ;-) I dobrze mi z tym. A czasem nawet biorą mnie za nianię moich dzieci;-)
    No ale to już pewnie niedługo... ;-)

    Pozdrawiam Cię mocno!

    Maciejka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz Maciejko, to nie chodzi o to, że jest mi przykro. Bardziej miałam na myśli to, że chciałabym być traktowana poważnie, a nie jak dziecko. Oczywiście, zdarza się też, że to na przykład dzieci mówią o mnie "dziewczynko", "lalu", - top takie całkiem małe, ale zdarza się też, że mówią o mnie pani. Kilka razy zdarzyło się tak, że mnie częstowały cukierkami w autobusie, wtedy topnieje mi serce.
      I nie wydaje mi się, żebyś była dziwna, ponieważ to chyba jednak lepiej, gdy z wyglądu mamy mniej lat, niż pokazuje to metryka. Poza tym, Ty nosisz na palcu obrączkę, więc to jest trochę inna sytuacja niż moja.
      Ja również psychicznie czuję się dziewczyną, ale chciałabym by ludzie zrozumieli, że jestem dorosła i nie wiem jak to powiedzieć, zarówno pod względem fizycznym jak i psychicznym czuję się gotowa do pełnienia określonych ról społecznych.

      Usuń
  3. Droga Karolino ;) Miałam 30 lat, gdy któregoś dnia poszłam do pracy (w krótkich spodenkach i tenisówkach bo lato było), przechodząc koło ogrodnika sadzącego kwiatki kucnęłam obok i przyglądałam się, jak mu to ładnie idzie, a on rzucił mi spojrzenie i z miłym uśmiechem zapytał: I co, dziewczynko, podobają się? Po czym rzucił drugie spojrzenie i, ups! - Przepraszam, pani doktor. Myślałem, że to dzieciak z gimnazjum. Ja zaczęłam się śmiać, bo był doprawdy stropiony, a do dziś się cieszę, że powiedział: I co, dziewczynko, a nie I co, babciu. Jeszcze się nacieszysz "panią"...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem Pani Kasiu, może rzeczywiście źle reaguję, ale moim zdaniem są w życiu takie sytuacje, że po prostu nie wypada mówić komuś na Ty, ponieważ to zwyczajny brak szacunku. To po pierwsze. Po drugie, to nie tylko ja tak uważam, że niepełnosprawnych dorosłych traktuje się jak dzieci. Mnie to nie przeszkadza, żeby ludzie mówili do mnie "Karolciu", "Karolinko", bo bardzo to lubię. Ale też niech jednak nie zapominają o tym, że jestem kobietą, a nie dzieckiem. Twierdzi Pani, że się jeszcze nacieszę tym, kiedy ludzie będą mi "paniać". Ale tak szybko mi to chyba jednak nie grozi.

      Usuń