Książka Ewy Ostrowskiej, pod tytułem "Ja, pani woźna", jest dowodem na to, by, jak mówi angielskie przysłowie, nie sądzić książki po okładce. Szarobura okładka sugeruje równie szaroburą, niczego nieobiecującą treść. A jednak, jak to często bywa, pozory mylą.
Katarzyna Malicka ma ponad trzydzieści lat i jedenastoletniego syna Szymka. Jest dziennikarką, pracującą w piśmie kulturalnym "Piękne Życie". Nieźle zarabia, jednak z niecierpliwością oczekuje awansu na wyższe stanowisko. W jej mniemaniu awans ten wpłynie na poprawę jej relacji z synkiem, który codziennie w złości krzyczy do niej: "chcę do taty" i "nienawidzę cię mamle".
Kasię trzy lata wcześniej opuścił uwielbiany przez nią mąż, na pocieszenie zostawiając jej czteropokojowe mieszkanie w apartamentowcu, starego rzęcha, i oczywiście synka.
Kiedy wizja wyższego stanowiska, a wspólnie z nim wyższej pensji odpływa w siną dal wraz z odrzuceniem awansów szefa erotomana, była dziennikarka staje przed perspektywą szukania nowej pracy. Niestety, to co stało się w gabinecie jej ex szefa, ciągnie się za nią niczym wilczy bilet, i wkrótce Kasia zaczyna rozumieć co to znaczy nie jeść prawie nic całymi tygodniami, byle tylko Szymon nie chodził głodny.
Zdesperowana kobieta prosi o pomoc swoją serdeczną przyjaciółkę Elżbietę, która jest jednocześnie dyrektorką jednej z łódzkich szkół. Elżbieta załatwia Katarzynie etat woźnej u jednej ze swych koleżanek po fachu.
Piastując funkcję woźnej, polegającą na szorowaniu toalet, myciu korytarzy, opróżnianiu koszy na śmieci, Kasia poznaje "inny świat". Świat, w którym wyznacznikiem człowieczeństwa jest grubo wypchany portfel, a nie zwykła ludzka godność.
Obcowanie z powieścią Ewy Ostrowskiej było dla mnie niesamowitym doświadczeniem. Pozycję tę czyta się niezwykle lekko, czemu sprzyja to, iż napisana jest z humorem. Mimo tego, książka ta porusza wiele istotnych tematów: od dyskryminacji pracowników przez przełożonych, aż po traumę, jaką stanowi dla dziecka rozstanie rodziców oraz brak miłości w domu.
"Ja, pani woźna" udowadnia, jak silna i serdeczna może być przyjaźń między kobietami, i to zarówno tymi wykształconymi, jak i tymi, które mądrości nauczyło samo życie.
Powieść ta niesie nadzieję, że choć czasami jest nam naprawdę ciężko, to pewne bolesne zdarzenia muszą nastąpić po to, by w naszym życiu w jakiś czas później wydarzyło się coś wspaniałego.
Powieść Ewy Ostrowskiej zaskakuje nieprzewidywalnym zakończeniem. Mimo sporej objętości czyta się ją szybko i z ogromną przyjemnością. To lektura obowiązkowa dla miłośniczek dobrych powieści obyczajowych.
Książkę wypożyczyłam z biblioteki, a tak naprawdę przemiła pani bibliotekarka włożyła mi ją do rąk. Ponadto, sama o to nieproszona, wyszukiwała mi na półkach lektury, które mogłyby mnie zainteresować. Uwielbiam takich serdecznych ludzi.
Szczerze mówiąc nie słyszałam o tej książce jednak sądząc po twojej recenzji to wydaje się ona ciekawa ;) wogule ostatnio przekonuje się do polskich autorów :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPanna - Cotto, książka naprawdę wspaniała i godna polecenia. Ja też coraz częściej sięgam po pozycje, spisane rękoma polskich autorów.
UsuńPozdrawiam Cię serdecznie.
Będę poszukiwać tej książeczki, a książki to prawda nie oceniajmy ani po okladce ani po tytule...
OdpowiedzUsuń