Dziś odwiedziła mnie ciocia H. Jest to starsza dystyngowana kobieta. Sprowadził ją do mnie smutek, jednak kiedy już wychodziła, poprosiła mnie żebym wstała. Z tego względu, że nie miałam nałożonych butów, to wstałam tylko na chwilę, podpierając się balkonikiem.
Ciocia powiedziała mi, że jesienią ubiegłego roku, kiedy szła ulicą, wydawało jej się, że stoję na przystanku o własnych siłach. Nie chodziło wcale o to, że zostałam pomylona z kimś innym, podobnym do mnie. Ciocia widziała właśnie mnie, jak sobie stoję, czekając na autobus.
Nie wiem, co to było. "Fatamorgana"? A może rzeczywiście wizja tego, co kiedyś się wydarzy?
Bo ja dziś pięknie sobie stałam na własnych nogach. Już nie lecę bezwładnie na łóżko, tylko wytrzymuję na nogach 30 sekund, a czasami prawie minutę. Nastąpił swoisty przełom, na który czekałam bardzo, bardzo długo...
Pan Rafał powiedział, że z mojego sukcesu cieszy się bardziej niż ja sama.
Jestem dziś bardzo szczęśliwą osóbką, bo wiem, że cały mój trud i wysiłek nie idą na marne, tylko prowadzą mnie ku lepszemu.
*
Wysyłajcie jutro ciepłe myśli w moją stronę, bo jutro jest jeden z ważnych dni.
Dziękuję Wam za to, że ze mną jesteście.
Moje myśli jutro będę całe Twoje :)
OdpowiedzUsuńTak się cieszę z Twoich sukcesów :) Jesteś Wspaniałą Kobietą i taką Dzielną :))
Pozdrawiam bardzo serdecznie
Dziękuję, Jazz.
UsuńCieszę się Twoimi sukcesami:) Jesteś cudowna:) Zarażasz pozytywną energię. Trzymam za Ciebie kciuki.
OdpowiedzUsuńDiunam, dziękuje. Bardzo mi miło. :)
UsuńJestem z Ciebie dumna, Karolino droga. Ot co!
OdpowiedzUsuńPani Kasieńko, dziękuję.
UsuńGratuluję wytrwałości :)
OdpowiedzUsuńTata pisze bloga - dziękuję bardzo.
Usuń