Jeszcze cztery miesiące temu wózek zastępował mi nogi. Dziś natomiast już "wierzę w to, że mogę dotknąć nieba". Bo wiem, że to, na co czekałam dwadzieścia sześć lat staje się prawdą na moich oczach. Że niemożliwe staje się możliwe. Na przekór wszystkiemu... Zobaczcie sami.
Siedzę na krześle z uśmiechem na buzi.
Stoję o kulach ze słońcem w sercu i radością w oczach.
Ja w wersji zmęczonej i Ten, Który Przywrócił Mi Nadzieję - mój rehabilitant - Pan Rafał.
To właśnie między innymi dzięki Waszej pomocy idę do przodu - w najpełniejszym znaczeniu tych słów. Dziękuję Wam, że towarzyszycie mi w tej walce o lepsze jutro, nawet wirtualnie. I proszę Was raz jeszcze, nie zapominajcie o mnie. Ja naprawdę bardzo potrzebuję Waszej pomocy...
Karolino, gratuluję i bardzo się cieszę.
OdpowiedzUsuńZnamy się wirtualnie, z mojej strony, bardzo króciutko, ale i tak wzruszyłam się.
Ja tu trzymam za Ciebie kciuki!
I uśmiecham się:-)
Maciejko, dziękuję Ci, że jesteś. ;*
OdpowiedzUsuńNo, Kobieto, jestem z Ciebie dumna!
OdpowiedzUsuńDziękuję, Pani Kasiu.
OdpowiedzUsuńGratuluje i mocno przytulam!
OdpowiedzUsuńDziękuję, Sabinko.
OdpowiedzUsuńGratuluję postępów ;D
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję, Bujaczku.
OdpowiedzUsuń