Od kilku dni nóż mi się w kieszeni otwiera, gdy patrzę na to, co się dzieje w Polsce. W czym rzecz? Już tłumaczę.
Otóż przeciwko babci pewnego chłopca chorego na autyzm toczy się postępowanie karne z tego względu, że na swoim blogu podała numer konta własnych dzieci, a na to konto wpłynęły niewielkie datki od jej przyjaciół, które od razu zostały przekazane na leczenie jej chorego wnuczka. Przynajmniej ja tak tę sprawę zrozumiałam.
Podawanie prywatnego numeru konta na własnym blogu z prośbą o datki NIE JEST przestępstwem, o ile spełni się pewne określone warunki.
Ja swego prywatnego numeru konta nigdy nie podawałam i nie podaję. Rozumiem jednak ludzi, którzy są do tego zmuszeni przez sytuację życiową, bo określona Fundacja, o ile są środki na subkoncie, i tak nie zrefunduje wszystkich wydatków.
Do głowy mi jednak nie przyszło, by składać donos na kogoś z tego powodu, że ów ktoś publikuje na swoim własnym blogu numer swego prywatnego konta. A jakiś bardzo perfidny człowiek złożył donos na babcię Kubusia. Wszystko wskazuje na to, że uczynił to anonimowo, chociaż w myśl prawa anonimowe donosy nie mają racji bytu i od razu powinny być wyrzucane do kosza. Zadał on sobie naprawdę wiele trudu, by w ustawie z 1933 roku odnaleźć odpowiednie przepisy i poprzeć nimi swój donos.
Zbiórki publiczne reguluje ustawa z roku 1933, podpisana przez prezydenta Mościckiego. Do dziś dnia nie została ona znowelizowana. W jej myśl, by przeprowadzić zbiórkę publiczną, trzeba mieć na to zgodę MSW.
Na domiar złego okazało się, że jeśli ja proszę o przekazanie darowizny lub 1% podatku na moje subkonto fundacyjne, TEŻ JESTEM PRZESTĘPCĄ. Bo przeprowadzam zbiórkę publiczną. Są nimi także wszyscy ci, którzy czytając mój blog, poruszeni moją historią, postanowili mnie tę darowiznę bądź ten 1% przekazać.Zgodnie z wyżej wymienioną ustawą przestępstwem jest także przesłanie dziecku kredek, czekolady bądź ubranka.
To już nie absurd, to jest PARANOJA.
Śmieszność całej sytuacji polega na tym, że matka pewnej chorej dziewczynki, której losy również śledzę, także miała umieszczone na swoim blogu prywatne konto bankowe, i o ile się nie mylę, ma je nadal. Bodajże w ubiegłym roku jakiś internetowy troll również na nią postanowił złożyć donos do Urzędu Skarbowego z zaznaczeniem, że przeprowadza ona bezprawnie zbiórkę publiczną. Kobieta ta ubiegła jednak internetowego trolla i wystosowała pismo do MSW z pytaniem, czy umieszczanie prywatnego numeru konta na własnym blogu z prośbą o datki na leczenie chorego dziecka jest niezgodne z prawem. Otóż okazało się, że takie działania NIE SĄ niezgodne z prawem.
Więc żyjemy w jednym kraju, ale dla każdego z nas prawo jest inne? Jeden popełnia przestępstwo, a drugi nie?
Jeżeli apeluję o przekazanie dla mnie 1% podatku, to jestem przestępcą? Po prostu ręce mi opadły. Przecież ja nie proszę o nowy sweterek, czy nowe okulary, chociaż te ostatnie bardzo by mi się przydały, bo coś bardzo niedobrego dzieje się z moimi oczami. Proszę o przekazanie tego małego wielkiego 1 procenta, ze świadomością, iż nie prowadzę tego bloga w celu osiągnięcia jakichkolwiek korzyści majątkowych. Proszę, bo chcę kiedyś żyć normalnie. Okazuje się jednak, że nawet tego mogą mi zabronić...
To jak mam apelować o pomoc? JAK?
Czy jeżeli jakaś osoba pisze na blogu, że nie ma co jeść, i w związku z tym prosi o pomoc, to jest to zbiórka publiczna, czy nie jest? Albo jeżeli ktoś pyta, czy ktoś inny ma do oddania nieużywany wózek inwalidzki dla chorego dziecka, to przeprowadza zbiórkę publiczną, czy jednak nie?
I dlaczego ten anonimowy osobnik złożył ten donos? Co nim kierowało? Poczucie zawiści, zazdrości, a może chęci zemsty?
A może do mnie też zapukają funkcjonariusze policji?
*
Poruszę jeszcze jedną kwestię, związaną z 1% podatku. Okazuje się bowiem, że za jakiś czas subkonta podopiecznych wszystkich fundacji mogą zostać zlikwidowane. Stałoby się tak z tego względu, że według Magdaleny Arczewskiej, ekspertki z Instytutu Spraw Publicznych przekazywanie 1% podatku na konkretnych podopiecznych określonych fundacji, jest sprzeczne z prawem, ponieważ idea przekazywania jednego procenta miała wspierać Organizacje Pożytku Publicznego, a nie konkretne osoby. Według niej oddawanie 1% na konkretne osoby stwarza "ułudę filantropii".
A ja się zastanawiam, czy ta pani ma dzieci i czy wszystkie są zdrowe? A jeśli nie posiada dzieci, to ma w rodzinie jakąś chorą osobę? A może kiedyś sama była tak chora, że się zastanawiała, czy wykupić sobie w aptece drogi lek, czy może lepiej coś do jedzenia?
Wydaje mi się, że raczej nie była, bo gdyby była, nie proponowałaby tak absurdalnych rozwiązań.
Czy pani Arczewska zdaje sobie sprawę, że wpływy z 1% podatku bardzo często są jedynym źródłem, z którego osoby niepełnosprawne i chore mogą sobie zapewnić choć namiastkę leczenia?
Ja mam do pani Arczewskiej pytanie bezpośrednie: jeżeli proponuje pani likwidację subkont, ponieważ są one według pani niezgodne z ideą przekazywania 1% podatku, to co zaproponuje pani w zamian wszystkim chorym i niepełnosprawnym ludziom, w tym również mnie? Co szanowna pani ma do zaproponowania? Myślę, że WIELKIE NIC.
Poza tym wielu ludzi przekazuje swój 1% właśnie na konkretne osoby, ponieważ chce wiedzieć, co się z nim potem dzieje. Tak i ja robię, przekazując jakiś datek.
Chętnie zaprosiłabym panią Arczewską do własnego domu, żeby zobaczyła, jak żyję, a potem na tydzień zaproponowała przymusowe poruszanie się na wózku, bez możliwości samodzielnego wstania z niego.
Gwarantuję, że po takiej przygodzie jej pogląd na świat definitywnie by się zmienił. Bo leżącego się nie kopie.
Gdyby w Polsce poziom świadczeń dla osób niepełnosprawnych i chorych był na odpowiednim poziomie, gwarantującym godne życie, nie byłoby ŻADNEGO apelu o pomoc.
Czy pani zdaje sobie sprawę z tego, jak trudno jest teraz pozyskać darczyńcę? Czy pani wie, że to ja sama i moja prawie siedemdziesięcioletnia Mama same musimy roznosić te apele? Czy pani wie, jak to jest czuć się żebrakiem? Czy pani wie, jak to jest, kiedy się słyszy, iż "nie pani jedna oczekuje na pomoc?" Czy pani wie, jak to jest, kiedy rozsyła się apele po firmach ze swojego miasta, a na kilkadziesiąt rozesłanych pism na subkonto wpływa tylko JEDNA wpłata? Czy pani wie jak to jest, gdy się czyta, że "dorosłych nie jest mi żal"? Nie, nie wie pani, i oby nigdy się pani nie dowiedziała...
*
Wybaczcie, że ta notka jest tak długa, ale ostatnie wydarzenia straszliwie mnie zbulwersowały. Wyrażam też nadzieję, że wszyscy ci, którzy dotąd pomagali potrzebującym, przekazując na określone osoby swój jeden procent podatku bądź też w inny sposób, będą czynić to nadal, mimo tych trudności. Chcę wierzyć, że są one przejściowe, a prawo zostanie znowelizowane z korzyścią dla nas, czyli wszystkich tych, którzy potrzebują pomocy.
Ja się z Tobą zgodzę, żyjemy w zbrukanym w końskim łajnie kraju. Ja jako matka dwójki dzieci , dzięki losowi,że są zdrowe, odczuwam na każdym kroku paranormalne oddziaływanie tego beznadziejnego systemu. Kaszuba wybrało większość Polaków i muszę z tym żyć. Zajmują się Euro , a ja bym wolała móc wrócić do pracy . Wolałabym mieć miejsce w przedszkolu niż rozhisteryzowany i oflagowany kraj. Rodzice chorych dzieci muszą się borykać nie dość z chorobą dziecka/dzieci to jeszcze z pieprz... biurokracją. A takiego donosiciela to bezz ogródek w jaja go kopnęłą, że by zabolało, no to już jest szczyt chamstwa , by na kochającą babcie donosić.
OdpowiedzUsuńKsiążkowe Zauroczenie, ta babcia popełniła błąd, bo nie wolno publikować prywatnego numeru konta i nawoływać do wpłat na nim, ale dlaczego od razu ktoś doniósł? Można było ją uświadomić, że tak nie można, a potem poinstruować, co zrobić, żeby było zgodnie z prawem.
UsuńA ten anonim, który na nią doniósł, za jakiś czas sam może potrzebować pomocy i na własnej skórze odczuć jak to jest.
Mam nadzieję, że z tej afery wyniknie coś dobrego, bo w tym kraju nie da się żyć. Czasem mam ochotę krzyknąć: "Boże Ty to widzisz i nie grzmisz?!"
W innych krajach ludziom, którzy pomagają innym, bije się brawo, w Polsce się ich karze, jak najgroźniejszych przestępców.
jak to przeczytałam, to faktycznie - nóż się otwiera... ale najbardziej na takie ścierwa co to są przepełnieni żółcią i myślą jak dokopać...
OdpowiedzUsuńOtóż to, Kasiek, otóż to. Ale sobie nawet nie wyobrażasz, co też wymyślił minister Boni...
UsuńDomyślam się że nic mądrego... ale i mało co mnie zdziwi, jestem prawnikiem z absurdami polskiej rzeczywistości jestem obyta... niestety co wypacza moją normalność...
UsuńMasz pod pozorem rację, nic mądrego. Nie udało mu się z ACTA, to pod pozorem ułatwień w organizowaniu zbiórek publicznych chce mieć teraz większą kontrolę nad pieniędzmi obywateli, najogólniej rzecz biorąc. To prosta droga do ukręcenia łba 1% podatku moim zdaniem. Mam jednak cichą nadzieję, że rodzice dzieci niepełnosprawnych i dorośli tacy jak ja wzburzą się i na to nie pozwolą.
UsuńMam nadzieję, że będziesz odwiedzać mnie częściej. Serdecznie zapraszam.